W piątek 1 lipca w wielu miejscowościach w Polsce ulewy oraz gwałtowne burze mocno dały się we znaki. Silny wiatr łamał drzewa, a obfite opady deszczu zalewały ulice. Niebezpieczne warunki atmosferyczne zmusiły organizatorów Open'er Festivalu w Gdyni do ewakuowania uczestników. Obawiano się, że komuś może stać się krzywda.
Infrastruktura w wielu miejscach nie dawała rady z nadmiarem wody. Tak było chociażby w Świdwinie, gdzie jedna z mieszkanek nagrała kamerą telefonu z okna skutki ulewy. Chciała zapewne utrwalić zalaną okolicę oraz jadące w ogromnych kałużach samochody. Nie spodziewała się, że przez przypadek uchwyci sytuację, którą obejrzą setki tysięcy internautów.
Kobieta nagrywała samochody, gdy nagle wydarzyło się coś niespodziewanego. Na studzienkę kanalizacyjną, z której wylewał się nadmiar wody najechała osobowa skoda. Właz wystrzelił, wybijając w powietrze ważący ponad tonę pojazd. Siła uderzenia skupiła się na tylnej osi, przez co samochód przejechał fragment drogi tylko na przednich kołach, po czym się zatrzymał. Kierująca nim kobieta niezwłocznie włączyła światła awaryjne i wysiadła. Szybko otworzyła tylne drzwi. Zapewne wraz z nią jechały dzieci, które wystraszyły się incydentu.
Auto wystrzeliło wraz ze studzienką. "To trzeba mieć szczęście"
Sytuacja ze Świdwina odbiła się szerokim echem na TikToku. W ciągu zaledwie 13 godzin uchwycone przez internautkę wideo obejrzano prawie pół miliona razy. Pojawiło się wiele komentarzy, w których oskarżono kierującą o nierozważną jazdę, która poskutkowała niezauważeniem studzienki. Niektórzy zwrócili również uwagę, że autorka miała szczęście, nagrywając przez przypadek ten incydent.
To trzeba mieć szczęście, żeby coś takiego nagrać - skomentowała internautka na TikToku.
Czytaj też: Małgorzata Ostrowska-Królikowska poszła na zakupy. Spotkania z tą osobą się nie spodziewała