Cała afera zaczęła się w momencie, gdy Bogdan Borusewicz ujawnił, że trwają prace nad filmem o Jarosławie Kaczyńskim. Były działacz "Solidarności" miał otrzymać zaproszenie do wzięcia udziału w produkcji "Człowiek zbuntowany". Borusewicz odmówił, o czym poinformował na Facebooku.
Czytaj także: Wódka w Magdalence. Wałęsa mówi o roli braci Kaczyńskich
Kurski chciał się przypodobać, a Kaczyński jest wściekły
Skąd jednak wziął się pomysł, aby TVP zrobiła dokument o prezesie PiS? Elżbieta Jakubiak, która przed laty była ministrem sportu w rządzie Kaczyńskiego, twierdzi, że stoi za tym Jacek Kurski. Jej zdaniem prezes Telewizji Polskiej chciał się w ten sposób przypodobać.
Myślę, że Jarosław nie życzyłby sobie, aby Telewizja Kurskiego robiła o nim film. To jest dla niego niezręczne. Jacek chce pewnie zrobić z tego element kampanijny, dlatego też pewnie jest to prezesowi nie w smak - mówi Jakubiak w "Fakcie".
Czytaj także: Kaczyński dostanie po kieszeni. To wina Polskiego Ładu
Wyszło jednak całkowicie odwrotnie. "Gazeta Wyborcza" porozmawiała anonimowo z posłem PiS, który zdradził, jak zareagował Kaczyński.
Wbrew temu, co się mówi, prezes nie stracił kontaktu z rzeczywistością. Gdy przeczytał o tym filmie i pokazano mu pierwsze komentarze i szydercze memy, był wściekły. Mówił, że Kurski chce go ośmieszyć. Był też zły na telewizję, że zwróciła się do Borusewicza, by wystąpił w filmie - komentuje polityk.
Film "Człowiek zbuntowany" miał opowiadać m.in. o działalności opozycyjnej Kaczyńskiego w latach 70. i 80. Za stworzenie filmu miała odpowiadać Ewa Świecińska. W tej chwili jednak wydaje się mało prawdopodobne, że ten dokument powstanie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.