Jak wynika z relacji przedstawionej przez "Gazetę Pomorską", pasażer 28 czerwca jechał pociągiem Arriva RP na trasie Bydgoszcz-Grudziądz. Mężczyzna przewoził ze sobą rower - jak się okazało, niewinne pytanie o ulokowanie jednośladu w wagonie zapoczątkowało dość nietypowy ciąg zdarzeń.
Czytaj także: Nim uda się przeczytać rozkład, pociąg zdąży odjechać
Na prośbę o wskazanie miejsca konduktorka miała zareagować w sposób lekceważący. Wkrótce później - tuż przed stacją Laskowice Pomorskie, kobieta miała nakazać mężczyźnie zmianę miejsca w taki sposób, że pasażer poczuł się upokorzony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rower przyczynkiem awantury. Policja wezwana na stację
Niestety, sytuacja miała swój dalszy ciąg. Jak się okazało, konduktorka oskarżyła mężczyznę o obrażanie jej wulgarnymi słowami. Kobieta wezwała policję na najbliższą stację, gdzie złożyła na niego skargę. Mężczyzna zaprzecza:
Jest to absolutnie nieprawdziwe oskarżenie. Przy policjantach przeprosiłem, jeśli moje zachowanie mogło być niewłaściwie odebrane, ale nie miałem zamiaru nikogo obrażać - relacjonuje "Gazeta Pomorska".
Wobec silnego stresu mężczyzna wkrótce po tej sytuacji doznał napadu padaczkowego. Co więcej, był on zachęcany do dalszej podróży tym samym składem, ale odmówił. Jednocześnie poinformował, że szuka świadków zdarzenia, którzy mogliby pomóc mu oczyścić się z zarzutów.
Dziennikarz "Gazety Pomorskiej" zwrócił się do spółki Arriva z pytaniem o to, czy przewoźnik prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Jak na razie z przekazanych informacji wynika, że stanowisko firmy jest przygotowywane.