Awaria w elektrowni jądrowej w Ostrowcu miała miejsce dzień po uroczystym otwarciu. Kilka dni później informacja przedostała się do mediów. Według niezależnych białoruskich dziennikarzy wybuchły transformatory napięcia w jednym z agregatów. Awaria zmusiła kierownictwo do zatrzymania turbiny i wstrzymania produkcji energii.
Białoruskie ministerstwo energetyki opublikowało oświadczenie na ten temat. W poniedziałek poinformowano, że zaistniała "potrzeba wymiany niektórych elektrycznych urządzeń pomiarowych". Nie wyjaśniono jednak przyczyny wymiany sprzętu ani jak długo potrwa ten proces. Dzień później Białorusini podali nieco więcej informacji.
Turbina została zatrzymana, ale nie ma to wpływu na bezpieczeństwo jądrowe i radiacyjne elektrowni - zapewnił w rozmowie z Associated Press Oleg Sobolew, konsultant białoruskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.
Sobolew podkreśla, że awaria nie stanowi zagrożenia ani dla Białorusi, ani dla Litwy. Jednak nie uspokoił wszystkich - litewskie ministerstwo spraw zagranicznych wysłało oficjalną prośbę o opisanie przebiegu incydentu, jego przyczyny oraz wpływu na bezpieczeństwo jądrowe.
To historyczny moment. Białoruś staje się nuklearną potęgą - mówił z dumą Aleksander Łukaszenka w trakcie uroczystego otwarcia.
Problemy zaczęły się jeszcze w trakcie budowy elektrowni w Ostrowcu. W 2016 roku zbiornik ciśnieniowy reaktora jądrowego upadł na ziemię z powodu błędu pracowników. Rosyjski koncern Rosatom zgodził się wtedy na wymianę reaktora. Budowie elektrowni jądrowej w Ostrowcu konsekwentnie sprzeciwiały się władze Litwy, której stolica znajduje się zaledwie 40 km dalej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.