W Rosji od pewnego czasu widać poważny rozłam w ocenie sytuacji na wojnie z Ukrainą czy ocenach działania władz na Kremlu. Część propagandystów zachowała linię wierną Władimirowi Putinowi i jego decyzjom, część stała się umiarkowana, inni znów coraz śmielej krytykują władze. Gdzieś w środku tego galimatiasu jest niejaki Igor Girkin.
Czytaj także: Nie mają oporów. Rosjanin przyznał się przed kamerą
Były oficer FSB, a także dowódca wojsk, które brały udział w aneksji Krymu oraz destabilizacji okolic Doniecka i Ługańska w 2014 roku, dziś jest wziętym propagandystą. Nazywany był "Głosem Putina", ale od kiedy Rosjanie na froncie tylko się cofają i dostają potężny łomot od Ukraińców, nie szczędzi dyktatorowi krytyki. Sam jest ultranacjonalistą i uważa, że Putina trzeba usunąć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodajmy od razu: bardzo ostrej krytyki. Takiej, na jaką nie pozwala sobie w Rosji nikt.
W jednym ze swoich vlogów - Girkin jest wziętym komentatorem wojny w Ukrainie - były agent przyznał, że na terenach okupowanych przez Rosję panuje potworny bałagan, szerzy się bezprawie, a bandyci robią to, na co tylko mają ochotę.
"Sytuacja na 'wyzwolonych' terenach Chersonia i Zaporoża nie jest dobra. Jest okropny bałagan i to nie jest zaskoczenie" - przyznał w nagraniu Igor Girkin.
Jak powiedział, jest to wina okupacyjnych władz, które nie radzą sobie ze swoimi obowiązkami. Bałagan to także efekt działalności czeczeńskich milicji, braku kontroli nad jednostkami Grupy Wagnera i złych decyzji, których w ostatnim roku podjęto bardzo wiele. Girkin nie może się nadziwić, że Rosjanie tak źle sobie radzą na okupowanych terenach.
"Rosyjska armia nie jest obecnie w stanie pokonać Ukrainy" - ocenił Igor Girkin.
Dodajmy, że on sam przed laty był dowódcą donieckich separatystów i ministrem obrony w tzw. Donieckiej Republice Ludowej. Później odszedł z armii, został komentatorem i vlogerem, ale w ostatnim czasie nie wiedzie mu się już tak dobrze, jak jeszcze przed rokiem. - Czy ktoś ma dla mnie pracę? Nie pracowałem od pół roku - mówił niedawno.
Ostra krytyka Kremla sprawiła, że w kraju nie może znaleźć zajęcia. Dotąd ludzie Władimira Putina nie zdecydowali się go usunąć, a wojsko nie chce skorzystać z jego doświadczenia, bo obawia się samego Igora Girkina. Internauci podpowiedzieli mu nawet, że jego miejsce jest w Hadze, gdzie pracuje Międzynarodowy Trybunał Karny. Tam terrorysta, zwany "Striełkowem", idealnie by pasował.
Girkin był dowódcą sił prorosyjskich separatystów w Donbasie latem 2014 roku, gdy zestrzelono samolot Malaysia Airlines. 17 lipca 2014 roku w pobliżu wsi Hrabowe w obwodzie donieckim Rosjanie ostrzelali za pomocą systemu 9K37 BUK samolot MH17, który runął na ziemię. Zginęło 298 osób, w większości obywateli Holandii.
Śledztwo wykazało, że za katastrofą stoją Rosjanie, a Igor Girkin jest jednym z odpowiedzialnych za atak na cywilną maszynę. On sam, krótko po tym zdarzeniu, napisał na Telegramie: "Uprzedzaliśmy: nie latać po naszym niebie". Później wpis usunął. Dziś jest wziętym komentatorem inwazji na Ukrainę i występuje w mediach w roli eksperta.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.