Z redakcją serwisu epoznan.pl skontaktowała się zbulwersowana mieszkanka jednego z osiedli z prośbą o dziennikarską interwencję. Kobieta regularnie jest świadkiem wątpliwego zachowania straży miejskiej, która - jak sugeruje poznanianka - zdaje się działać na złość mieszkańcom.
Sytuacja niczym w filmie "Miś". Straż miejska zakłada blokady, pomimo że auta stoją na miejscach wskazanych przez osiedle. Straż informuje, że "te miejsca są zakazane, bo linia już jest wyblaknięta, a są przecież znaki". Żart? Szkoda tylko, że mało śmieszny - napisała kobieta w wiadomości do redakcji epoznan.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Jak w "Misiu". Kto ma rację? Mieszkańcy czy straż miejska?
Do wiadomości kobieta dołączyła zdjęcie auta z założoną blokadą, stojącego na Osiedlu Batorego. Na fotografii widać, że samochód zostawiono na miejscu parkingowym, wyznaczonym przez znaki poziome. O co więc chodzi? Serwis epoznan.pl postanowił zapytać o to poznańską straż miejską.
Wyjaśnienie wydaje się dość pokrętne, choć Przemysław Piwecki ze straży miejskiej uważa, że sprawa jest prosta. Jak tłumaczy, w ubiegłym roku na drogach wewnętrznych osiedla zmieniono zasady parkowania w związku z wprowadzeniem strefy zamieszkania.
Obecnie na drogach objętych ową strefą można parkować jedynie w miejscach oznaczonych znakami drogowymi. Niektóre miejsca parkingowe, do których miejscowi zdążyli się już przyzwać, zostały zlikwidowane. Widocznie jednak nie do końca skutecznie, bo na ziemi nadal widać linie, co dezorientuje mieszkańców.
Na załączonym zdjęciu widoczne są ślady po pracach związanych z usuwaniem farby linii dawnych miejsc postojowych. Nie ma tam farby białej bądź żółtej, lecz tylko ślady powstałe w wyniku ścierania powłoki farby. Warto w tym miejscu przypomnieć kierowcom, że znaki poziome na drogach malowane są farbą białą lub żółtą i jest to ściśle określone odpowiednim rozporządzeniem MSW - podkreślił Piwecki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.