Tragiczne wydarzenia z Katowic wstrząsnęły całą Polską. Basia chciała rozdzielić kłócących się mężczyzn, którzy stali na ulicy i blokowali możliwość przejazdu autobusu. Chwilę po tym, jak weszła na jezdnie, kierowca postanowił ruszyć. 19-latka nie miała szans na przeżycie.
"Fakt" dotarł do rodziny tragicznie zmarłej dziewczyny. Jej członkowie nie ukrywają swojej rozpaczy z powodu śmierci ukochanej osoby w tak młodym wieku. Basia była już matką dwójki dzieci. Maluszki będą musiały wychowywać się bez niej. Partner 19-latki od czasu wypadku miał zamknąć się w sobie i zająć się pociechami. 31-latek był naocznym świadkiem makabrycznej sceny.
Mała Elizka coraz bardziej tęskni za mamą. Chodzi z telefonem i pyta, gdzie mamusia - wyznał "Faktowi" ojciec Basi.
Kiedy doszło do tragedii, Basia wracała z narzeczonym i ze znajomymi z dyskoteki. Rodzina opowiedziała "Faktowi" o niezrealizowanych planach Basi. - Basia szykowała się do egzaminu na prawo jazdy, z narzeczonym planowali ślub. Byli już zaręczeni. Chcieli zmienić mieszkanie na większe. Mieli kupić samochód i ogródek. W jednym dniu świat runął - powiedział "Faktowi" ojciec Basi.
Łukasz T., kierowca autobusu, pod którego kołami zginęła Basia, został zatrzymany przez policję i usłyszał zarzut zabójstwa kobiety. Badania toksykologiczne wykazały obecność leków przeciwbólowych i przeciwdepresyjnych w organizmie 31-latka. Mężczyzna pracował jako kierowca od 10 lat i uczestniczył już w ośmiu kolizjach drogowych. Niektóre z nich miały miejsce, gdy kierował autobusem.