Wilki coraz częściej i coraz śmielej atakują zwierzęta gospodarskie w Polsce i wydaje się, że nasze władze dojrzały do tego, by przeprowadzać kontrolowany odstrzał tych drapieżników. A wszystko w obawie o hodowle, ale też o człowieka, który znów staje naprzeciw tych pięknych i mądrych zwierząt. I znów mamy do czynienia z konfliktem.
Na przełomie kwietnia i maja dwa wilki zaatakowały w gminie Kościerzyna na Kaszubach stado owiec. Siedem zagryzły, dwie sztuki zaginęły. Po atakach hodowca złożył zawiadomienie na policję i do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Gdańsku. A ta musi zająć się sprawą, bo odpowiada za wilki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A za szkody wyznaczone przez gatunki chronione - takie jak wilk europejski - odpowiedzialny jest w Polsce skarb państwa. I to jego urzędnicy decydują, jakie będzie zadośćuczynienie i jak poradzić sobie z problemem. W tym wypadku sięgnięto po rozwiązanie ostateczne, czyli odstrzał kontrolowany.
Do RDOŚ w Gdańsku od stycznia do czerwca wpłynęło łącznie czternaście wniosków dotyczących szkód powodowanych przez wilki, miało to miejsce na terenie gmin: Nowa Karczma, Główczyce, Stara Kiszewa, Chojnice, Choczewo, Debrzno, Kościerzyna, Sierakowice, Kobylnica oraz Człuchów.
Drapieżniki w ostatnich latach w całej Polsce coraz chętniej atakują zwierzęta gospodarskie. Sołtys Wąglikowic Waldemar Hetmański stwierdził, że po tych wydarzeniach na mieszkańców padł blady strach. - Zaczęliśmy się zastanawiać, dlaczego one atakują w środku wsi - stwierdził.
"Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska Andrzej Szweda-Lewandowski wydał decyzję zezwalająca na odstrzał dwóch sztuk wilka" - informuje wojewoda Pomorski.
Mieszkańcy wsi widzieli kilka razy wilki wędrujące między domami. Ludzie się boją, bo w ostatnich latach coraz częściej w Polsce dochodzi do ataków. Wilki nadal raczej unikają człowieka, ale zwierzęta gospodarskie to dla nich łakomy kąsek. I potrafią poradzić sobie z zabezpieczeniami. Czy mamy z nimi w Polsce problem?
Wydaje się, że nie i że większe zagrożenie nadal stanowią watahy dzikich psów. Ale w Wąglikowicach atakowały owce trzykrotnie i za każdym razem powodowały straty u hodowcy. Te łącznie oszacowano na 15 tysięcy złotych. Trzeba pamiętać, że zgodnie z prawem wilki objęte są ochroną ścisłą, czyli zabronione jest ich zabijanie, okaleczanie, chwytanie czy przetrzymywanie.
Teraz do akcji wejdą wyznaczeni przez urzędników fachowcy. Odstrzału będą mogły dokonać osoby wskazane w decyzji GDOŚ z imienia i nazwiska. Będą mogły "w ramach czynu obronnego dokonać odstrzału redukcyjnego" - jak przekazał wojewoda. Dwa agresywne osobniki nie będą już zagrać mieszkańcom, ich dzieciom i hodowanym zwierzętom.