Aleksandr Łukaszenka kolejny raz uderza w Polskę. Białoruski prezydent twierdzi, że Polska zagraża nie tylko jego krajowi, ale też Ukrainie. "Nie możemy w ogóle pozwolić, by Polacy nas otoczyli" - mówił w piątek 17 czerwca dyktator.
"Złote myśli" dotyczące stosunków międzysąsiedzkich, Łukaszenka formułował podczas spotkania z pracownikami państwowej firmy oponiarskiej Biełszyna w Bobrujsku. Jak podaje "Biełsat", prezydent Białorusi twierdzi, że Ukraina poprosi Białoruś o pomoc w zachowaniu integralności. Nie wspomniał jednak o ataku Rosji. Miał na myśli... Polskę.
Będziemy musieli zareagować. Bo nie możemy w ogóle pozwolić, by Polacy nas otoczyli. To niebezpieczna opcja. A ja kiedyś powiedziałem: Ukraińcy też poproszą nas i Rosjan, żebyśmy pomogli im zachować integralność. Żeby im nie oderwali - snuł teorie Łukaszenka, którego cytuje Biełsat.
Zdaniem Łukaszenki, wszystko z powodu Amerykanów, którzy mają finansować, dostarczać broń i rozmieszczać siły zbrojne w Polsce. "Widzimy to. Dlatego muszę utrzymywać siły zbrojne w pogotowiu zarówno na zachodzie, jak i na południu" - oznajmił prezydent Białorusi.
Dodał też, że zrobił to, bo Polacy mieli "pomysły", by "wleźć na Białoruś". "Umieściłem dziesięć jednostek wzdłuż granicy za plecami pograniczników, żeby nie wleźli na Białoruś. A były takie pomysły" - mówił.
Przedtem lider białoruskiego państwa twierdził, że Ukraina zamierzała dokonać napaści na Białoruś. A jej plan pokrzyżował rosyjskie "prewencyjne uderzenie". Jego obietnice pokazania Władimirowi Putinowi na mapie "czterech pozycji", z których Ukraińcy mieliby zaatakować jego kraj, zaowocowała dziesiątkami memów - pisze "Biełsat".
Czytaj także: Łukaszenka nagrany. Cały świat pęka ze śmiechu