Aleksander Łukasznka został zaprzysiężony na kolejną kadencję prezydenta Białorusi. Dyktator, trzymając prawą dłoń na konstytucji, złożył przysięgę w języku białoruskim, a następnie podpisał akt przysięgi. Następnie szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna wręczyła mu dokument z nominacją.
Uroczystość miała tajny charakter i nie była zapowiadana. Łukaszenka pomimo wielu protestów i napięć bezwstydnie postawił na swoim. O zaprzysiężeniu zostały poinformowane tylko media reżimowe. W uroczystości wzięli udział przedstawiciele najwyższych władz Białorusi oraz urzędników państwowych. Wbrew ustawie o wyborze prezydenta Białorusi telewizja państwowa nie przeprowadziła transmisji na żywo.
Według opozycji uroczystość była tajna, gdyż bano się protestów. Paweł Łatuszka, członek prezydium białoruskiej opozycyjnej Rady Koordynacyjnej powołanej przez kandydatkę Swiatłanę Cichanouską, wzywa swoich rodaków do akcji nieposłuszeństwa.
To bardziej wygląda na spotkanie złodziei w sprawie koronacji kolejnego złodzieja. To oczywiste, że Aleksander Łukaszenko jest prezydentem wyłącznie OMON i garstki poległych urzędników - napisał Łatuszka w mediach społecznościowych.
Białorusini nadal protestują przeciwko nieuczciwym wynikom wyborów prezydenckich. Nie mają wątpliwości, że wygrała je z wielką przewagą Swiatłana Cichanouska, a nie Aleksander Łukaszenka. Wskazywałyby na to chociażby gigantyczne akcje poparcia opozycyjnej kandydatki, czy nieuczciwa gra polityczna Łukaszenki w trakcie kampanii.