Na Białorusi, jak relacjonuje Siergiej niezależnemu białoruskiemu portalowi mostmedia.io w Polsce, sytuacja w sklepach była spokojniejsza pod względem liczby kradzieży. W jego rodzinnym mieście udawało mu się zapobiegać 15-17 kradzieżom miesięcznie.
W Polsce, gdzie pracuje w Biedronce, liczba ta - jak szacuje - wzrosła do 20-25 złodziei miesięcznie.
Przeczytaj też: Doniesienia nt. 15-letniego Sebastiana. Wcale nie spał na ulicy?
Na Białorusi ochroniarze często nadużywają przemocy, na przykład chwytając klientów "za klapy" lub rzucając ich o ścianę. W naszym kraju ochrona przed kradzieżami musi być zgodna z przepisami prawa i etyką zawodową.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy Siergiej zauważy kradzież, zazwyczaj prosi złodzieja o zwrot towaru.
Zazwyczaj udaje mi się załatwić sprawę w 70 proc. przypadków bez potrzeby angażowania policji. W przypadku potrzeby zgłoszenia sprawy na policję, najczęściej złodziej otrzymuje mandat w wysokości 500 złotych, a sporadycznie może zostać zabrany na komisariat. Taka sytuacja zdarza się co najmniej raz lub dwa razy w miesiącu - relacjonuje.
Jednym z powodów, dla których liczba złapanych sprawców w Polsce jest wyższa, jest obowiązek przeliczania towaru przez ochroniarzy.
Raz na kilka dni mogę sprawdzić ilość butelek whisky danej marki. Jeśli coś się nie zgadza z paragonami, zaczynam przeglądać nagrania z kamer z ostatnich kilku dni. Jeśli znajdę na nich złodzieja, robię zrzut ekranu i zapamiętuję jego twarz. Zazwyczaj wraca on do tego samego sklepu jeszcze nie raz. Dlatego mogę go złapać. Na Białorusi nikt czegoś takiego nie robi. Okazuje się, że tutaj przemoc stosuje się rzadziej, ale złodziei łapie się skutecznie. I to mimo że w sklepie zwykle pracuje jeden pracownik, a nie czterech - opowiada Siergiej niezależnemu białoruskiemu portalowi mostmedia.io w Polsce.
"Najostrzej należy karać alkoholików"
Ochrona na Białorusi była bardziej brutalna, a sprawcy często byli bici bez wyjaśnień.
Kierownictwo od początku uprzedziło mnie, że najostrzej należy karać alkoholików, którzy kradną alkohol. Ponadto, sprawy dotyczące kradzieży na dużą skalę trzeba zgłaszać na policję. W pozostałych sytuacjach ja i większość ochroniarzy sami decydujemy, jak postępować - mówi Siergiej.
W zakresie relacji z kierownictwem, różnice są równie znaczące. Na Białorusi kierownicy mogą podnosić głos na ochroniarzy, jeśli mają zły nastrój, a pracownicy nie mają możliwości zgłoszenia takich nadużyć. W Polsce sytuacja jest inna: istnieją przepisy, które chronią pracowników przed dyskryminacją i nadużywaniem władzy przez przełożonych.
Pięć razy wyższa pensja w Polsce
Siergiejowi podoba się też to, że w Polsce może sam układać sobie grafik pracy. Na Białorusi nie było o tym nawet mowy.
Powiedziano, że pracujesz od 09:00 do 18:00, i nic nie można zmienić -wyjaśnia.
Co więcej, różnica w wynagrodzeniu jest ogromna. Na Białorusi pensja ochroniarza zawsze wynosiła mniej niż 1000 rubli białoruskich miesięcznie. W małym mieście, gdzie mieszkał Siergiej, często oferowano ochroniarzom pracę za 300-400 rubli miesięcznie, i chętni się znajdowali.
Obecnie w Polsce pensja Siergieja wynosi ponad 6 tys. złotych miesięcznie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.