Wydarzenia pod pomnikiem smoleńskim zostały nagłośnione przez Lotną Brygadę Opozycji. Jak przekonywał na Twitterze jeden z członków LBO, konflikt rozpoczął Bartłomiej Wróblewski.
Atak Bartłomieja Wróblewskiego na uczestnika zgromadzenia pod schodami smoleńskimi – podpisał nagranie zdarzenia przedstawiciel Lotnej Brygady Opozycji (Twitter).
Przeczytaj także: Emerytura Jarosława Kaczyńskiego. Kwota robi wrażenie
Bójka pod pomnikiem smoleńskim. O co poszło?
Przedstawiciele Lotnej Brygady Opozycji zjawili się pod warszawskim pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku w miesięcznicę katastrofy.
Uczestnicy zgromadzenia mieli na twarzach maski Guya Faweksa, kojarzące się obecnie z ruchem Anonymous. W rękach zaś trzymali tablice z wizerunkami polityków oraz osób powiązanych z PiS i napisami "agent Putina". Następnie tablice te położono przy zniczach, stojących pod pomnikiem.
Nieprawdopodobne bestialstwo - stwierdził obecny na miejscu poseł Wróblewski.
Jego uwaga spotkała się z reakcją członków Lotnej Brygady Opozycji. W jego kierunku krzyczeli oni "idi na h*i" - hasło, które stało się symbolem oporu trwającej obecnie rosyjskiej agresji w Ukrainie. "Barbarzyńcy. Pomnik upamiętniający śmierć prawie 100 osób. Tego typu demonstracje to barbarzyństwo, pozbawione wszelkiej kultury" - nie dawał za wygraną Wróblewski.
W pewnym momencie demonstranci wyciągnęli ręce w kierunku posła, krzycząc: "agent Putina". Ten zaś zerwał maskę jednemu z manifestujących. Wywiązała się bójka. Interweniowała policja.
Niedoszły Rzecznik Praw Obywatelskich Bartłomiej Wróblewski zaatakował czynnie uczestniczkę zgromadzenia pod schodami smoleńskimi. Jego agresję powstrzymali inni uczestnicy zgromadzenia, został obezwładniony. Interweniowała policja – czytamy na stronie Lotnej Brygady Opozycji na Twitterze.
Przeczytaj także: Jan Maria Jackowski usunięty z klubu PiS. "Jestem piętnowany"
Bartłomiej Wróblewski przedstawia swoją wersję. Co powiedział poseł PiS?
Poseł PiS zaprzeczył w rozmowie z portalem o2.pl, aby wszczął bójkę pod pomnikiem smoleńskim. Jak mówi, padł za to ofiarą przemocy werbalnej. Dołączył także zdjęcie wykonane na miejscu zdarzenia.
Nie było żadnego "ataku", chciałem natomiast poznać tożsamość osoby ubliżającej nie tylko mi. W dniu wspomnienia tragedii smoleńskiej grupa osób skryta za maskami profanowała krzyż, znieważała pamięć ofiar katastrofy, prezydenta RP, marszałków, premierów, członków rządu – wyjaśnił Bartłomiej Wróblewski w rozmowie z o2.pl.
Przeczytaj także: "Jestem zawiedziony". Ziobro podpadł Kaczyńskiemu. Prezes PiS nie przebiera w słowach
Bartłomiej Wróblewski podkreślił, że uważa postępowanie osób demonstrujących pod pomnikiem smoleńskim za niedopuszczalne. Jak argumentował, dopuścili się oni przekroczenia granic wolności słowa. W dodatku był sam przeciwko grupie zamaskowanych i urągających mu osób.
Uważam, że nie możemy się na to godzić. Wolność słowa ma swoje granice. A obrażający nie mogą się chować za maską. Byłem sam, a ubliżających wielu – podkreślił Bartłomiej Wróblewski w komentarzu dla o2.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.