Boris Johnson ostrzegał cały świat, że wirus, który rozpoczął swoją wędrówkę po świecie w Wielkiej Brytanii, to o wiele groźniejsza mutacja od innych, jakie obecnie rozróżniają naukowcy. Dopiero jednak od niedawna wiemy to z całą pewnością, dzięki badaniom naukowców.
Szybki i wiele bardziej zaraźliwy. Nowy wariant postrachem Wielkiej Brytanii
Szczep wirusa jest o 35-40 proc. bardziej zaraźliwy od innych. Ponadto o wiele częściej chorzy wymagają także hospitalizacji.
Na podst. analiz możemy powiedzieć, że zakażenie wariantem B.1.1.7. powiązane jest z wyższym ryzykiem hospitalizacji, a także zgonu, w porównaniu z innymi wariantami wirusa - stwierdzili brytyjscy naukowcy podczas posiedzenia Naukowej Grupy Doradczej ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.
Nowe statystyki nie przedstawiają się optymistycznie. Nowy wariant może o wiele częściej być powodem zgonu, choć nie ma jeszcze pewności, o ile konkretnie proc. większy jest wskaźnik śmiertelności. Jak jednak twierdzi doradca brytyjskiego rządu prof. Neil Ferguson, epidemiolog, ryzyko to jest większe o nawet 40 do 60 proc. Dane, o których poinformował prof. Ferguson, dotyczą także proc. częstszych hospitalizacji.
Wirus opanuje Stany Zjednoczone. To niemal pewne
Wirus odpowiada nawet za 90 proc. infekcji w Wielkiej Brytanii. Możliwe, że do końca marca opanuje całe Stany Zjednoczone. Jego szybkość przeraża nie tylko naukowców, ale także rządy światowe.
Jak twierdzą naukowcy, średnio co 10 dni wirus ten pojawia się w nowych miejscach, powodując wzrost zakażeń. Na ten moment nie wiadomo, dlaczego wirus jest tak zaraźliwy, a także, dlaczego ludzie tak ciężko przechodzą zarażenie nim.
Pojawiają się jedynie hipotezy dot. wysokiego stężenia wirusa, względem innych szczepów SARS-CoV2, w ustroju. Możliwe, że z tego powodu ludziom ciężej jest pozbyć się go z organizmu. Obecnie szacunki amerykańskich naukowców pokazują, że wariant jest już obecny w 82 krajach na świecie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.