Portal WP Finanse zauważa, że rozwiązaniem godnym rozpatrzenia jest inicjatywa "zbierz to sam". Jest ona stosowana od kilku lat. Polega na tym, że klienci sami zbierają owoce na polach czy w sadach.
Później zbiory są ważone. Klient nabywa je po znacznie niższej cenie niż w sklepach. Rolnik natomiast otrzymuje większą zapłatę niż w skupie.
Zobacz także: Koronawirus. Mandaty nielegalne? Prof. Marcin Matczak tłumaczy
Czytaj także:
- Duży nowych zakażeń na Śląsku i w Wielkopolsce. Coraz więcej ozdrowieńców
- Niemieckie służby w gotowości. Jest najgorzej od drugiej wojny światowej
Przygotowujemy się do sezonu. Mam nadzieję, że ludzie będą chcieli przyjechać, że wyjdą z domów. Już pojawiają się pierwsze pytania - mówi podczas rozmowy z WP Maciej Rola, który prowadzi Gospodarstwo Ekologiczne Rolówka w Pomiechówku pod Warszawą.
Rolówka już od jakiegoś czasu decyduje się na udostępnianie swoich plantacji. Pod Warszawą można zbierać borówki amerykańskie, truskawki, maliny czy jagody. Rola zdradził, że zainteresowanie jest duże, a takie rozwiązanie może być pomocne dla rolników.
Wyjście awaryjne dla rolników
Rola zaznaczył również, że samodzielne zbiory to rozwiązanie awaryjne, ale nie systemowe. - Zebranie takiego kilograma owocu to ciężka praca w mało korzystnych warunkach. Klienci nie zastąpią doświadczonych pracowników - podkreślił
Poza tym, ilu by musiało ich przyjechać, aby zebrać tony owoców z 5-10-hektarowej plantacji? - zapytał retorycznie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.