W minioną sobotę katowicka policja rozpoczęła poszukiwania 11-letniego Sebastiana, który wieczorem nie wrócił do domu z placu zabaw. W niedzielę trop doprowadził śledczych do Tomasza M., rozwiedzionego optyka z Sosnowca. Mężczyzna wskazał miejsce ukrycia ciała dziecka, zaledwie kilkaset metrów od jego miejsca zamieszkania.
Morderca Sebastiana miał sporo na sumieniu
Sprawca porwał dziecko do swojego auta i wywiózł je do Sosnowca. Tam przetrzymał Sebastiana w różnych częściach miasta. Ostatecznie zamordował go najprawdopodobniej w swoim salonie optycznym. Zwłoki wywiózł w kartonie na działkę, gdzie planował zabetonować je pod garażem. Zatrzymany przyznał się do zabójstwa i szczegółowo opisał zbrodnię.
Wkrótce okazało się, że Tomasz M. miał na swoim koncie inne zatargi z prawem. Mężczyzna miał znęcać się nad swoją rodziną, a w 2008 roku uprowadził dziecko. 10-letniego chłopca zabrał do swojego miejsca pracy, gdzie kazał mu się rozebrać i zrobił mu zdjęcia. Po zdarzeniu policja znalazła w domu sprawcy pedofilskie treści. Sprawca otrzymał wyrok w zawieszeniu.
To jednak nie wszystko. Tomasz M. jest też pośrednio powiązany z tragicznymi zdarzeniami z 2020 roku. Wtedy to jego 13-letnia bratanica i jej 11-letnia koleżanka rzuciły się z drugie piętra budynku w Sosnowcu. 13-latka zmarła w wyniku wielonarządowych obrażeń. 11-latka przeżyła. Teraz policja na nowo zainteresowała się sprawą.
Brat mordercy Sebastiana przerywa milczenie
Dziennikarce "Faktu" udało się dotrzeć do brata mordercy, 42-letniego Daniela, który też jest optykiem. Mężczyzna zdecydował się wyrazić swoje zdanie w tej tragicznej sprawie.
Dla nas to jest niepojęte, to niewyobrażalna tragedia, nie znajduję słów, by to, co zrobił mój brat, nazwać w jakikolwiek sposób. Z moim bratem nie utrzymuję kontaktów od 13 lat. Od czasu tamtej sprawy, gdy wyszło na jaw, co zrobił 10-letniemu chłopcu z Siemianowic Śląskich. Wtedy nie znałem szczegółów, krążyły plotki w mieście – powiedział "Faktowi" brat mordercy
Mężczyzna zerwał kontakt z bratem od kiedy ten został oskarżony o pedofilię. Daniel M. przyznał, że dziwi się, jak żona zbrodniarza i matka jego dwójki dzieci mogła wybaczyć mu takie czyny. W obliczu nowych wydarzeń krewnemu sprawcy trudno pogodzić się z tym, czego dopuścił się jego brat.
To przekracza ludzkie pojęcie, to jest chore, złe, okropne. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Gdybym mógł, to bym mu łeb ukręcił, połowa społeczeństwa by to zrobiła, i wcale się nie dziwię. Nie chciałem go znać wtedy i teraz też nie chcę. Mam tylko nadzieję, że dostanie dożywocie, żeby nie zagrażał innym. Mój brat to moja hańba - dodał Daniel M.
Mężczyzna odniósł się także do doniesień medialnych, jakoby Tomasz M. mógł być powiązany z samobójczą śmiercią jego córki. Twierdzi jednak, że jest przekonany, że jego brat nie ma z tym nic wspólnego. Jak poinformował w wywiadzie, on i jego córka nie utrzymywali ze sobą żadnych kontaktów.
Moja córka popełniła samobójstwo z powodu zawodu miłosnego, jestem o tym przekonany. Mówię o tym, aby uciąć spekulacje. To wielki ból dla mnie, wciąż się z nim zmagam. Muszę być silny dla mojej drugiej córki. Wierzę, ze ludzie zrozumieją, że nie mam, nie chcę i nie będę miał nic wspólnego z moim bratem – Daniel M. powiedział w rozmowie z dziennikarką "Faktu"
Tomasz M. decyzją sądu trafił na trzy miesiące do aresztu. Za zabójstwo grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.