Do tragicznego zdarzenia doszło w środę 19 października. 13-letni Tyler Philips Gordon wracał z Heights Children's Park razem ze swoją siostrą Krystal Randolph. Dzieci szły poboczem, przestrzegając przy tym wszystkich zasad. W pewnym momencie chłopiec zauważył, że w ich stronę pędzi SUV.
13-latek bohaterem
Nastolatek odepchnął swoją siostrę na bok, ale sam nie zdążył uskoczyć. Został potrącony, a siła uderzenia była tak duża, że odrzuciło go na sam środek jezdni.
Phillips, w stanie krytycznym został przewieziony do szpitala uniwersyteckiego Stony Brook. Trafił na oddział intensywnej terapii, ale zmarł kilka godzin po wypadku. Siostra nastolatka również była hospitalizowana, ale jej obrażenia były niewielkie. Miała zwichniętą rękę.
Krystal powiedziała, że widziała, jak leci na środek ulicy i wezwała karetkę. Kazali jej zrobić mu resuscytację krążeniowo-oddechową i to wszystko - powiedział dla WABC przyjaciel rodziny.
Czytaj także: Wrzucił filmik, jak prowadzi auto. Nagrał swoją śmierć
Kierowca auta uciekł z miejsca wypadku. Według śledczych pojazd, który uderzył w Phillipsa, to ciemny Chevrolet Equinox z lat 2005-2009. Policja poprosiła o pomoc w jego odnalezieniu. W specjalnym komunikacie zaznaczono, że tak silne uderzenie musiało uszkodzić auto — najprawdopodobniej lusterko od strony pasażera i reflektor. Nagroda za wskazanie sprawcy wypadku to 5 tys. dolarów.
Kierowca auta jechał z nadmierną prędkością. Z relacji Krystal wynika, że chociaż było już ciemno, nie miał włączonych świateł. Tyler Phillips na dzień przed wypadkiem świętował swoje 13. urodziny.
Uratował mi życie. Był bohaterem. Zawsze będzie bohaterem - powiedziała 13-letnia Krystal Randolph.