Rafał Strzelec
Rafał Strzelec| 

Bruno wyjechał do Indii i zaginął. Ojciec mówi o tajemniczym świadku

1

Bruno Muschalik zaginął 8 sierpnia 2015 roku. Mieszkaniec Zabrza wybrał się w podróż życia do Indii. W pewnym momencie kontakt z nim się urwał. Pan Piotr, ojciec Bruna, nadal wierzy, że dowie się czegoś więcej na temat losów swojego syna. W rozmowie z o2.pl mówi o kluczowym świadku, który zniknął w tajemniczych okolicznościach.

Bruno wyjechał do Indii i zaginął. Ojciec mówi o tajemniczym świadku
Mija 9 lat od zaginięcia Bruno Muschalika (Getty Images, Geraint Rowland Photography, Poszukiwany BRUNO Muschalik LOST)

Bruno Muschalik wybrał się po zakończeniu studiów w podróż życia do Indii. Po powrocie miał podjąć pracę w renomowanej, międzynarodowej firmie z oddziałem w Krakowie. Wiadomo, że mieszkaniec Zabrza po przybyciu na miejsce pojechał z New Dehli do Manali. Potem miał udać się do doliny Parvati. - Jestem spakowany, niektóre ubrania zostawiam w pralni i wychodzę na autobus - ta ostatnia wiadomość od zaginionego pochodzi z 8 sierpnia 2015 roku. Tego dnia Bruno zniknął bez śladu. Ostatni raz widziano go w niewielkiej miejscowości Kasol.

Poszukiwania trwają już 9 lat. Pan Piotr, ojciec Bruna, osobiście się w nie zaangażował, przeznaczając na nie ogromne środki. Mężczyzna jeździł do Indii, wynajął również prywatnych detektywów, którzy pomagali mu na miejscu. Hipotez na temat zaginięcia było wiele. Pojawiały się informacje o dwóch turystkach z Izraela, które spotkać się z Brunem w miejscowości Leh. Inny trop prowadził do Manili. Opieszale działająca policja w końcu zatrzymała dwóch mężczyzn, którzy nagabywali turystów. Jeden z nich miał kontakt z Piotrem. Badania wariografem nie wykazały, by wiedzieli coś o losie Polaka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Ukraińcy zaatakowali. "Nikt w Rosji nie jest już bezpieczny"

Zaginięcie Bruno Muschalika. Kim jest tajemniczy świadek?

Dziewięć lat po zaginięciu syna pan Piotr w rozmowie z nami mówi, że wybierze się do Indii, jeśli to będzie niezbędne. W tej chwili trwają poszukiwania świadka, który się ukrywa.

Sąd stwierdził, że to w mojej gestii jest znalezienie tego świadka i wręczenie mu wezwania do sądu, co uważam za krzywdzące i nieprofesjonalne. Mam wrażenie, że sąd w Indiach chce tę sprawę zamieść pod dywan. Nie jest im na rękę, by odstraszać turytów, których przyjeżdża z Polski bardzo wielu - mówi nam pan Piotr Muschalik.

Rodzina Bruno Muschalika współpracuje z prokuraturą i próbuje uzyskać pomoc prawną, bowiem od niedawna Polska podpisała w tej sprawie porozumienie z Indiami.

Szczególnie zależy nam na tym, żeby profesjonalnie przesłuchać tego świadka. Okazało się, że sąd w Indiach robił testy na wariografie, ale z naszego punktu widzenia nie spełniają one procedur. Mamy dużo wątpliwości. Niestety, odbijamy się od ściany. Nie za bardzo chcą nam pomóc - mówi tata Bruna.

Pan Piotr wynajął detektywa, który szuka zaginionego świadka. Kim jest ten mężczyzna? Wiadomo, że to obywatel Indii, który zachęcił Bruna do wyjazdu do tego kraju. Kontaktował się z zabrzaninem jeszcze przed wylotem. Miał mu załatwić nocleg. Chciał się zaprzyjaźnić z Polakiem.

Okazało się, że to zwykły naciągacz turystyczny. W naszej opinii on wie, co się stało. Trudno od niego to wyciągnąć, bo nikt go nie przycisnął podczas przesłuchania. Wszystkie jego zeznania przez lata mają duże nieścisłości, wykluczają się wzajemnie, są nielogiczne - twierdzi pan Piotr.

Wspomniany świadek miał być przesłuchiwany przez policję i sąd. Trafił nawet do aresztu, jednak został wypuszczony na wolność. Ostatnie lata to niestety batalia urzędowo-sądowa. Mimo tego rodzina mężczyzny się nie poddaje.

Tata Bruna nie traci nadziei. Apeluje do turystów

Nadzieja, wiara. To są takie rzeczy abstrakcyjne. Mnie bardziej interesują konkretne fakty. My nie odpuszczamy - mówi pan Piotr zapytano o to, czy ma nadzieję na odnalezienie syna.

Mężczyzna liczy, że rozgłos medialny, jaki ma ta sprawa, przyczyni się do odnalezienia Bruna. Apeluje do osób, które przebywają w Indiach lub będą się wybierały do tego kraju w najbliższych tygodniach i miesiącach, aby miały oczy szeroko otwarte.

Być może ktoś napomknie cokolwiek o tej sprawie podczas przypadkowej rozmowy. Jeśli jakiś turysta wie cokolwiek o sprawie Bruna, to będzie w stanie to powiązać i będzie wiedział, gdzie należy się zgłosić - mówi nasz rozmówca. - Może ktoś natrafi na jakąś wzmiankę. To poszerza nasz krąg możliwości - dodaje na koniec.

Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.
Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się tutaj.

Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić