Do wstrząsającego odkrycia doszło w poniedziałkowy wieczór w Chodzieży. Policja została zawiadomiona o znalezieniu dwóch ciał w poniedziałek wieczorem. Odnalazł je krewny, który nie mógł się skontaktować z bliskimi i przyjechał do miejsca ich zamieszkania. Wezwani przez niego funkcjonariusze ujawnili w domu kolejne trzy ciała, w tym kilkumiesięcznego dziecka.
Prokuratura potwierdziła, że doszło do rozszerzonego samobójstwa. 41-latek zabił czteroosobową rodzinę, a następnie odebrał sobie życie.
Dom, w którym mieszkała rodzina, znajduje się w cichej okolicy poza centrum miasta. Z jego okien rozpościera się widok na jedno z okolicznych jezior, a tuż obok przebiega linia kolejowa. Żaden z sąsiadów nie spodziewał się, że może dojść w tym domu do tak ogromnej tragedii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszystkie ofiary miały rany cięte, a kobieta była skrępowana - ujawnia kulisy zbrodni Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Czytaj także: Jechał wężykiem. Twierdził, że nic się nie stało
Szczegóły dramatu w Chodzieży
Skala dramatu jest olbrzymia. Jak wynika z ustaleń policji, o których pisze "Super Express", Krzysztof najpierw musiał wejść po schodach na górę - to tam w pokojach byli jego rodzice. znaleziono ich w kałuży krwi, mieli rany cięte.
Kilka minut później skrępował nogi 38-letniej Marty i zakleił jej usta, a następnie również zabił. Najbardziej makabrycznego odkrycia śledczy dokonali w łóżku w jednym z pomieszczeń na parterze domu. Znajdowało się tam ciało maleńkiego, zaledwie czteromiesięcznego Stasia.
Prokuratura nie podaje informacji na temat motywu, wiadomo, że sprawca nie zostawił też żadnego listu. Sekcję zwłok ofiar zaplanowano na czwartek.
Gdzie szukać pomocy? Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.
