Do morderstwa 2-letniego Jamesa Bulgera doszło w 1993 r. w Walton koło Liverpoolu. Dwaj 10-latkowie, Robert Thompson i Jon Venables, porwali chłopca z centrum handlowego. Zaciągnęli go na tory kolejowe, gdzie bili go metalowymi prętami, rzucali w niego cegłówkami, wlewali mu farbę do oczu, a na końcu wrzucili pod nadjeżdżający pociąg.
Sąd uznał obydwu chłopców za winnych morderstwa. W 2001 r. Robert Thompson i Jon Venables wyszli na wolność i otrzymali nową tożsamość, by uchronić ich przed linczem.
W 2010 r. Venables został skazany za posiadanie na swoim laptopie zdjęć przedstawiających wykorzystywanie dzieci. Został zwolniony po odbyciu 3 lat więzienia i otrzymał kolejną fikcyjną tożsamość. W 2017 r. znowu trafił do więzienia na 40 miesięcy po tym, jak na jego komputerze znaleziono więcej zdjęć obrazujących przemoc wobec dzieci.
Zabójca Jamesa Bulgera nie wyjdzie na wolność
Niedawno zabójca Jamesa Bulgera złożył wniosek o zwolnienie warunkowe. Sąd nie wyraził jednak zgody i orzekł, że mężczyzna musi zostać w więzieniu przez co najmniej 2 lata.
Mogę teraz spać spokojnie. To pierwszy raz, kiedy podjęto właściwą decyzję w sprawie zabójców mojego syna. Czuję ulgę, ponieważ byłem przekonany, że wyjdzie - tak jak przedtem. Może nie zostać w więzieniu na zawsze, ale sama świadomość, że jest za kratkami, oznacza, że dzieci nie są przez niego zagrożone przez co najmniej kolejne dwa lata - powiedział po wyroku sądu ojciec Jamesa Bulgera.
Zobacz także: Policjanci wreszcie złapali zabójcę. Śledztwo trwało ponad 10 lat
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.