We wtorek w indyjskiej wiosce Dhikuli w pobliżu granicy z Nepalem doszło do kolejnego dramatu. 50-latka o imieniu Devi udała się do lasu w pobliżu jej domu, aby zebrać drewno i trawę. Towarzyszyło jej kilka innych kobiet. O tragedii informuje portal "Times of India".
Czytaj więcej: Spadł pierwszy śnieg. Listonosze nie dojadą na miejsce
Z relacji świadków wynika, że nagle w ich otoczeniu pojawił się tygrys, który wciągnął kobietę w głąb lasu. Leśnicy i mieszkańcy rozpoczęli akcję poszukiwawczą. W końcu znaleziono 50-latkę, nie udało jej się uratować, jej ciało było w bardzo złym stanie.
Do ataku doszło w rejonie parku narodowego Jima Corbetta, który jest jednym z największych skupisk tygrysów bengalskich. Według Interii, to kolejny dramat w Indiach. Przed kilkoma dnami w Radżastanie po ataku tygrysa zginął pasterz kóz. Wybuchły zamieszki, ponieważ mieszkańcy zarzucały władzom opieszałość i niedostateczną ochronę przed drapieżnikami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Diganth Nayak, zarządca obszarów leśnych w regionie w rozmowie z indyjskimi mediami stwierdził, że ataki dzikich zwierząt nasilają się w okresie zimowym. Zaapelował do mieszkańców, by ograniczyli leśne wizyty. Wszystko dlatego, że zwierzęta szukają pożywienia i wody. We znaki dają się im też zmiany klimatyczne.
Instalujemy pułapki, zwiększyliśmy liczbę patroli. Podejmujemy wysiłki, by śledzić ruch tygrysa - mówił Nayak dla "Times of India".
Według Interii, tylko w 2023 roku w Indiach tygrys zabił co najmniej 82 osoby. Rok wcześniej ta liczba wynosiła 110, a w 2021 59. Atak mógł jednak być dziełem przypadku, choć w samym parku narodowym mieszka co najmniej 250 tygrysów bengalskich.
Czytaj więcej: Sprzedawali "produkty z Niemiec". Grozi im 5 lat więzienia