Po co nakładamy mandaty, które i tak są anulowane? – pyta szefowa „Solidarności” sanepidu w listowanym apelu wysłanym do GIS.
Do pisma udało się dotrzeć dziennikarzom Radia Zet. W liście Walczak pisze m.in. o pracownikach sanepidu, którzy boją się, że za kontrole firm ostatecznie trafią do sądu, gdyż są one dokonywane "na podstawie nielegalnego rozporządzenia premiera.”
Uważamy, że aby realizować nasze zadania polegające na zachowaniu bezpieczeństwa sanitarno-epidemiologicznego w kraju należy wreszcie uporządkować wszystkie akty prawne, by działania były skuteczne, nasza praca bezpieczna, a wydawanie poleceń pracownikom miało sens - pisze w liście
Wymienia także szereg problemów i niebezpieczeństw, z którymi urzędnicy obecnie borykają się na co dzień. Jak twierdzi, pracownicy niejednokrotnie są "znieważani, wyśmiewani, szykanowani i poniżani" kiedy dokonują kontroli przedsiębiorstw. W liście prosi o jak najszybsze działanie w tej sprawie.
Zobacz także: Zbudował łódź podwodną. Na pokładzie doszło do makabry
Żądamy podjęcia w trybie pilnym działań w celu zabezpieczenia pracowników – pisze Walczak.
Według ustaleń reportera Radia Zet Macieja Bąka, związkowcy z sanepidu spotkali się w zeszłym tygodniu z kierownictwem GIS. Na razie jednak nie padły podobno żadne oficjalne deklaracje w tej sprawie.