Mieszkańcy miasta przesyłają między sobą nagranie, na którym widać burmistrza i nieznaną kobietę nagrywającą film. Oboje siedzą przy stole, kobieta ma w ręku coś, co wygląda jak skręt.
Wyślę ziomalowi, weź jeszcze bucha - mówi kobieta.
Nie widać na nagraniu, żeby sam burmistrz palił. Nagrywająca kobieta jednak najwyraźniej dobrze się bawi. - Darek w gminie po morfinie - dodaje, trzymając w ręku skręta i zanosząc się śmiechem.
Później widać scenę, jak burmistrz pochyla się nad stołem i wykonuje gest, jakby wciągał coś nosem z blatu. Film jest jednak nagrywany z takiej perspektywy, że nie można mieć stuprocentowej pewności, że rzeczywiście to zrobił.
Burmistrz bagatelizuje
Zadzwoniliśmy do Urzędu Miasta z pytaniem o nagranie. Niestety sam burmistrz był nieuchwytny. Od dyrektora biura komunikacji społecznej otrzymaliśmy za to oświadczenie, w którym Urbański nie uchyla się od potwierdzenia, że to on jest na filmie.
Film przedstawia żartobliwą scenkę ze spotkania prywatnego, która została celowo wyjęta z kontekstu, aby sugerować, że były na nim obecne zabronione substancje. Nigdy nic takiego nie miało miejsca w moim życiu - zaczyna oświadczenie urzędnik.
Następnie przekonuje, że w ostatnim czasie jest "non stop atakowany" przez "osoby, które chcą mu zaszkodzić jako burmistrzowi".
Osoby, które chcą mi jako Burmistrzowi zaszkodzić, wyciągają nagrania prywatnych spotkań i nimi celowo manipulują, aby wpłynąć na opinię publiczną. Ich zamiarem jest nadszarpnięcie mojego dobrego imienia oraz wizerunku, co ma podtekst polityczny i jest elementem brutalnej walki o władzę. Tym bardziej, że jesteśmy w okresie inicjatywy referendalnej - czytamy dalej w oświadczeniu.
Urbański twierdzi, że na jego wizerunek chcą wpływać "telewizja publiczna oraz środowiska skrajnie prawicowe". W oświadczeniu "stanowczo odpiera" medialną nagonkę.
Pytamy więc kierownika biura komunikacji miasta Damiana Dubinę, czy burmistrz nie zechciałby poddać się testowi na obecność narkotyków w organizmie. Urzędnik przekonuje, że taka opcja "nie jest dla burmistrza problemem, bo nie ma nic do ukrycia".
Dubina dodaje, że burmistrz zaprzecza, by miał kiedykolwiek do czynienia z narkotykami. Twierdzi również, że burmistrz łączy to z działaniami dookoła referendum. W ubiegłym tygodniu rozpoczęto w Murowanej Goślinie zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Urbańskiego oraz rady miejskiej.
O burmistrzu było już głośno, gdy okazało się, że wraz z kilkoma urzędnikami wysłali ze służbowych telefonów niemal trzy tysiące SMS-ów premium za prawie osiem tysięcy złotych. Burmistrz pieniądze zwrócił, ale 1 marca ruszyła akcja referendalna o usunięcie włodarza miasta.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.