Jarosław Kaczyński kontynuuje wycieczkę po kraju. Spotkania z liderem PiS-u od wielu tygodni budzą kontrowersje - ze względu na zamkniętą formę czy same wypowiedzi polityka. Nie inaczej było w sobotę 5 listopada w Ełku. Były premier tym razem wypowiedział się na temat wpływu alkoholizmu na rodzenie dzieci przez Polki. Przedstawiona przez niego teza odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych.
Jeżeli na przykład utrzyma się taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie - powiedział prezes PiS-u.
Kaczyński w ponad minutowej wypowiedzi wysnuł niespodziewaną dla wielu tezę. Stwierdził, że kobiety nie będą rodzić wystarczająco dzieci, jeżeli do 25. roku życia będą piły tak dużo alkoholu, jak mężczyźni w tym samym wieku. Lider Prawa i Sprawiedliwości dodał, iż mężczyzna, aby popaść w alkoholizm, musi pić alkohol przez 20 lat, a kobieta - tylko przez 2 lata. Wypowiedź polityka spotkała się z gromkimi brawami zgromadzonych osób, mimo że trudno znaleźć potwierdzenie tych słów w badaniach.
Pamiętajcie, że mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, to musi pić nadmiernie przeciętnie przez 20 lat. Jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych. A kobieta tylko dwa - mówił Kaczyński.
Wypowiedź prezesa PiS zelektryzowała polską opinię publiczną. Nic dziwnego więc, że głos w sprawie zabrali politycy innych partii. Temat wystąpienia Kaczyńskiego został poruszony w programie "Kawa na ławę" w TVN24. Marcin Przydacz poparł słowa lidera partii rządzącej. Powiedział, że problem dzietności w Polsce i Europie jest faktem. Zinterpretował, że Kaczyński chciał zwrócić uwagę, iż "teraz się później zakłada rodziny". Według prof. Andrzeja Zybertowicza z Kancelarii Prezydenta, słowa prezesa PiS-u są wykorzystywane przez opozycję do celów politycznych.
Tych dzieci rodzi się mniej z różnych powodów. Myślę, że warto się zastanawiać, z jakich powodów. [...] Więc myślę, że debata na temat tego, dlaczego w Polsce rodzi się mniej dzieci, jest uprawniona. Natomiast każdy ma prawo używać takich argumentów, jakie uważa za słuszne - powiedział wiceminister spraw zagranicznych na antenie TVN24.
Wypowiedź Kaczyńskiego w Ełku. Politycy opozycji oburzeni
Innego zdania niż Przydacz była Kamila Gasiuk-Pihowicz z klubu Koalicji Obywatelskiej. Polityk przerwała nawet wypowiedź wiceministra i zapytała, co wybrała jego żona - "chlanie czy rodzenie dzieci". Ponadto stwierdziła, że wypowiedź prezesa PiS-u to "obrażanie kobiet".
Czy pan się zgadza z tym argumentem i co wybrała pana żona? Wybrała chlanie czy rodzenie dzieci? A może postawiła na zdobywanie edukacji, stabilizowanie swojej sytuacji zawodowej po to, żeby utrzymać dziecko? - zapytała Gasiuk-Pihowicz.
Wypowiedź Kaczyńskiego nie spodobała się również Magdalenie Sroce z Porozumienia. Posłanka z Gdańska stwierdziła, że wolałaby "nie wchodzić w ciąg myślowy prezesa Kaczyńskiego z szacunku do polskich kobiet". Urszula Pasławska z klubu Koalicja Polska - PSL, reagując na tezę wysnutą przez lidera PiS-u, powiedziała, że nie wie, "czy się śmiać, czy płakać". Zbulwersowany wystąpieniem z Ełku był też Krzysztof Śmiszek, który nazwał słowa Kaczyńskiego "obraźliwymi dla milionów kobiet".
Z jednej strony nie dziwi mnie ta wypowiedź, bo w ciągu ostatnich lat zostało zrobione tak wiele złego przeciwko kobietom - mówiła Urszula Pasławska.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.