Tuż po czerwcowej katastrofie na moście Grota-Roweckiego 27-letni kierowca autobusu Tomasz U. przepraszał i obiecał, że po wyjściu z aresztu będzie nad sobą pracował. Obiecał poprawę. Po opuszczeniu aresztu jednak, jak donosi FAKT24, niemal od razu został przyłapany z czteropakiem piwa w ręku.
W środę 16 września 27-latek czekał pod aresztem śledczym w Warszawie-Białołęce. Załatwiał ostatnie formalności, aby móc opuścić placówkę.
Przeczytaj także: Warszawa. Świadek nagrał wypadek autobusu
W trakcie oczekiwania na swoją kolej Tomasz U. poszedł do sklepu monopolowego, gdzie kupił czteropak piwa i papierosy. Następnie próbował relaksować się, opierając się o kule ortopedyczne.
Nie potępiajmy zbyt pochopnie - mówią internauci
Choć postawa 27-latka może wydawać się wielu obserwatorom godna potępienia, to trzeba przyznać, że Tomasz U. nie wyglądał na osobę obojętną w stosunku do tego co się stało. Mężczyzna był wyraźnie poddenerwowany, a piwo i papierosy są być może jedynym na ten moment sposobem na rozładowanie nerwów, który zna 27-latek.
Przeczytaj także: Kolejny wypadek autobusu w Warszawie. Jedna osoba trafiła do szpitala
Jak sugerują broniący 27-latka internauci - powinniśmy dać trochę czasu byłemu kierowcy, aby nauczył się prowadzić lepsze życie. M.in. takie jest zadanie zakładu karnego - resocjalizacja. Nie każdy jest w stanie od razu zmienić swoje stare nawyki, na co potrzeba czasu. Część internautów widzi jednak w zachowaniu 27-latka brak skruchy, co także zdaje się być zrozumiałe.
Przeczytaj także: Wypadek autobusu w Warszawie. Kolega kierowcy: lubił się zabawić
Przypomnijmy - w wypadku z 25 czerwca zginęła jedna osoba - 70-letnia kobieta. 18 osób zostało rannych. Tomasz U., sprawca, wsiadł za kółko pod wpływem narkotyków - amfetaminy. Porcje narkotyków znaleziono także przy nim tuż po katastrofie.
Tomasz U. może trafić do więzienia na nawet 15 lat. 27-latek w jednej chwili zamienił swoje życie, a także życie wielu poszkodowanych i ich rodzin w tragedię.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.