W sieci zawrzało po ujawnieniu informacji o jednej z asystentek Donalda Tuska. Chodzi o Kristinę Voronovską (35 l.), młodą Ukrainkę polskiego pochodzenia. Zanim trafiła do biura poselskiego, pracowała w centrali Platformy Obywatelskiej oraz w jednym z zakładów kosmetycznych.
Pracowała w jednym z sekretariatów PO, a w kwietniu trafiła do biura poselskiego Donalda Tuska. Pracuje na umowę zlecenie. Odpowiada za kontakt z interesantami, odpisywanie na maile itp. – wyjaśnia Jan Grabiec, szef Kancelarii Premiera.
Przeczytaj także: Miało być muzeum za 220 milionów, są luksusowe apartamenty
Zdjęcia asystentki Donalda Tuska lotem błyskawicy obiegły polski internet. Po ujawnieniu informacji przez TV Republika rozgorzała dyskusja o - zdaniem niektórych - nazbyt wyzywających pozach, zawodowej przeszłości czy ukraińskim obywatelstwie kobiety.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem szefa Jana Grabca pojawiły się wręcz obrzydliwe sugestie i nagonka.
Panią Kristinę zatrudniliśmy w biurze krajowym PO przed dwoma laty. Szukaliśmy kilku osób na niższe sekretarskie stanowiska. Miała wysokie kwalifikacje, jest magistrem ekonomii i pracowała w bankach. Po przeprowadzce do Polski pracowała w salonie kosmetycznym, ale to normalne, że po przeprowadzce do Polski trafiła do zawodu poniżej swoich kwalifikacji – tłumaczy Grabiec.
Na stronie salonu znajdowała się nieaktualna już informacja o Kristinie: "Specjalizuje się w technikach stylizacji i upiększania okolicy oka i brwi" – czytamy w opisie.
"Super Express" skontaktował się z jedną z koleżanek kobiety. – Do PO trafiła przez przypadek. Znajoma osoba wiedziała, że szukają tam ludzi i poleciła Kristinę. Zawsze dobrze się z nią współpracowało.
Przeczytaj także: Sceny grozy na drodze. Sarny chciały pokonać ulicę
Asystentką Tuska interesowały się służby specjalne
Grabiec dodaje, że Voronovska po dwóch latach awansowała na stanowisko specjalisty, a w kwietniu tego roku trafiła do biura poselskiego premiera.
Szefa KPRM "Super Express" zapytał jeszcze o to, czy Ukrainką interesowały się służby specjalne. – Została zweryfikowana przez służby. Takiej procedurze sprawdzającej podlegają osoby, które dłużej współpracują z premierem – mówi minister i jeden z najbliższych współpracowników Donalda Tuska.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.