Do zaginięcia 27-letniej Anastazji z Wrocławia doszło przed tygodniem (12 czerwca). W poszukiwania kobiety zaangażowały się zarówno służby, jak i jej bliscy.
W niedzielę wieczorem dwie wolontariuszki uczestniczące w poszukiwaniach dokonały makabrycznego odkrycia. Natrafiły na duży, foliowy worek, w którym znajdowały się zwłoki kobiety. W miejsce ukrycia ciała zaprowadził je bardzo nieprzyjemny zapach.
Zwłoki znajdowały się na trudno dostępnych mokradłach. Na miejscu zdarzenia pojawił się Dawid Burzacki z Dziennika Śledczego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Super Express" przytacza jego wstrząsającą relację. - Ciało denatki było od połowy nagie i owinięte w prześcieradło. Niezwłocznie powiadomiono policję. Na miejscu bardzo szybko pojawili się funkcjonariusze, lekarz sądowy i inne służby - przekazał Burzacki.
W trakcie oględzin ciała, jeszcze na miejscu odnalezienia zwłok - lekarz stwierdził, że wstępną przyczyną zgonu było uduszenie. Na zwłokach ujawniono ślady świadczące o duszeniu - dodał.
Anastazja nie żyje. Trudności w identyfikacji
Okazuje się, że policjanci, którzy pojawili się na miejscu koszmarnego odkrycia, nie byli w stanie zidentyfikować zwłok. Wszystko ze względu na bardzo szybki rozkład odnalezionego ciała.
Po konsultacji ze służbami, udaliśmy się do matki zaginionej dziewczyny i chłopaka Anastazji, a następnie w asyście psychologa przejechaliśmy na komendę policji - przekazała Ewelina Tomaszek, detektyw biorąca udział w poszukiwaniach, cytowana przez "SE".
Niestety, ostatecznie okazało się, że to ciało zaginionej Anastazji. Śmierć kobiety w mediach społecznościowych potwierdzili jej bliscy.