Zwierzę znalazło się w dużym niebezpieczeństwie. Było w okolicach Stawisk w towarzystwie matki, czyli klępy (samica łosia), gdy napadło na nie stado domowych psów. Rodzicielka nie potrafiła mu sama pomóc.
"Mimo późnych godzin wieczornych, inż. nadzoru Robert Olszewski i podleśniczy Patryk Krzewski udali się na miejsce zdarzenia. Na skraju lasu pracownicy Lasów Państwowych zauważyli młodego łoszaka atakowanego przez psy" - informuje "Radio Nadzieja".
Leśnikom udało się wyswobodzić ofiarę z pułapki, a potem odgonić psy. Następnie przewieźli młode, poturbowane zwierzę do Ośrodka Rehabilitacji w Grzędach, w Biebrzańskim Parku Narodowym. Tutaj udzielono łosiowi fachowej pierwszej pomocy weterynaryjnej.
Czytaj więcej: Wytatuował sobie to na czole. Chciał zakryć łysinę
Łosia zaatakowały psy. Życie ocalili mu leśnicy z Nadleśnictwa Łomża
Dzięki wzorcowej postawie pracowników Lasów Państwowych udało się uniknąć tragedii - dodaje "Radio Nadzieja".
Pracownicy nadleśnictw przypominają, że w takich krytycznych sytuacjach, gdy widzimy atak całej zgrai zwierząt na inne bezbronne, powinniśmy skontaktować się z najbliższą jednostką Lasów Państwowych. Nie wolno samemu rozdzielać walczących zwierząt.
Dorosłe łosie ważą nawet pół tony
Jak pisze strona "lasy.gov.pl", łoś to jeden z największych przedstawicieli jeleniowatych. Jego waga w dorosłym wieku może wynieść nawet pół tony.
"Mimo takiego ciężaru może bezpiecznie poruszać się po bagnach i mokradłach, które są jego środowiskiem życia - nie zapada się dzięki szerokim racicom. Łoś świetnie pływa, a nawet nurkuje. Może przebywać pod wodą nawet 1 minutę. Na głowie samca wyrasta poroże, które u polskiego łosia rzadko przyjmuje kształt łopat" - czytamy na stronie "lasy.gov.pl".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.