Jak sam ksiądz przyznaje, Msza Św. odprawiana o godzinie 8:00 to "taka Msza, na którą idzie się w dużym spokoju, bo mało ludzi, zawsze ci sami. Zwykła, spokojna modlitwa". Jednak ta wtorkowa była dla jezuity wyjątkowo trudna.
Msza Św. w intencji nastolatka był dla księdza ogromnym przeżyciem
Msza Św. była w intencji Dominika - nastolatka, który dokładnie rok temu wraz ze swoim przyjacielem zginął na torach kolejowych.
Moja intencja była za + Dominika. W ławce siedziała jego mama. Do tego, po przeczytaniu tej intencji uświadomiłem sobie, że dziś jest Świętych Młodzianków - napisał na Facebooku jezuita Grzegorz Kramer.
We wpisie duchowny podzielił się także swoimi przemyśleniami. "Wczorajszy dzień spędziłem u swojego brata, który - jak wiecie - ma m.in. syna Oskara. W pewnym momencie Oskar spał, stałem chwilę nad nim i patrzyłem. Dla mnie zawsze śpiące dziecko, to jest obraz totalnej niewinności. I pierwszy raz przeżyłem coś jakby przerażenie, bo pojawiło się w mojej głowie pytanie, obawa, o to, że mogłoby coś złego się z nim stać" - napisał ksiądz.
Jezuita przyznał, że kiedy rozpoczynał Mszę w intencji Dominika, wróciło do niego pytanie, które zadaje sobie każdego dnia wielu dorosłych: "jak to jest, że jedne dzieci są szczególnie chronione przez Boga, a inne - nie?".
Kiedy czytam tę Ewangelię, to od lat zadaję sobie to pytanie: dlaczego Bóg nie mógł obronić wszystkich dzieci? Dlaczego Dominik i jego kumpel nie zostali obronieni. Dlaczego, inne dzieci, które umierają nie mogą być obronione? - wyznał duchowny.
Odprawianie Mszy Św. w intencji zmarłego Dominika była dla duchownego ogromnym przeżyciem. "Gdy prowadziłem dzisiaj Mszę, mówiłem homilię, wcześniej czytałem opis tego brutalnego wydarzenia, a kilkanaście metrów przede mną stała mama Dominika, to na serio czułem się taki mały" - przyznał.
To jest jedno z pytań, które mam zamiar zadać Bogu zaraz po mojej śmierci - wyznał ksiądz.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.