Para nowożeńców z Manhattanu pod koniec października wyjechała w podróż poślubną na Karaiby. Mohammad Malik i Noor Shah wybrali się na rajską wyspę Turks i Caicos gdzie zaczęli świętowanie swojego miesiąca miodowego. Niestety zaledwie 4 dni po ślubie doszło do strasznej tragedii.
35-letni prawnik i 29-letnia rezydentka chirurgiczna w NYU Langone Health wybrali się na plażę, po czym razem zaczęli pływać w pobliżu kurortu Como Parrot Cay. W pewnym momencie silny prąd wciągnął parę pod wodę. Świadkowie wyciągnęli nowożeńców z wody i wykonali sztuczne oddychanie, jednak na pomoc było już za późno, oboje zginęli.
To druzgocąca strata. Jest to tragedia o innym wymiarze, kiedy trzeba pochować dwoje dzieci we wspólnej mogile - mówi w rozmowie z New York Post zrozpaczony ojciec 35-latka, Maqbool Malik.
Utonięcie młodego małżeństwa było nieszczęśliwym wypadkiem, ale ojciec Malika nie kryje pretensji i oskarża władze kurortu, w którym zatrzymała się para. Mężczyzna podkreślił, że ośrodek nie umieścił znaków ostrzegawczych dla pływających informujących o potencjalnie niebezpiecznych warunkach panujących w przybrzeżnych wodach.
Byli w sobie naprawdę zakochani. Ten rodzaj chemii, który widzieliśmy między nimi był niesamowicie fascynujący. Kochali się - mówił Maqbool Malik.
O śmierci nowożeńców rodzinę poinformowała ambasada amerykańska na Bahamach. Pogrzeb pary zaplanowano na niedzielę w New Jersey.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.