Los nie oszczędza Marii Radoń i jej rodziny. Sprawę ujawnia "Super Express". Kobieta wraz z córką i wnuczką mieszkały wspólnie w jednym domu. Niestety budynek doszczętnie spłonął. 33-letnia Małgorzata wzięła jednak sprawy w swoje ręce i odbudowała go. W grudniu 2019 roku rodzina spędziła w nim pierwsze Boże Narodzenie. 3 miesiące później 33-latka spadła ze schodów, które nie miały jeszcze barierki. Niestety pracująca jako pielęgniarka kobieta poniosła śmierć. Babcia została sama z 15-letnią Faustyną.
59-latka spotkała się na szczęście z ludzką życzliwością. Dzięki zbiórce udało się spłacić ponad 100 tysięcy złotych kredytu za nowy dom. Koleżanki z pracy zmarłej Małgorzaty wpadły na pomysł przekazania 1 proc. swojego podatku. Pieniądze przekazały na konto Caritasu Archidiecezji Przemyskiej pod hasłem "Dla pielęgniarki Małgorzaty". Kiedy rodzina chciała wypłacić te środki, pojawiły się problemy.
Na drodze do wypłacenia pieniędzy stanął Caritas. Okazało się, że pomysłodawczynie inicjatywy nie złożyły wniosku ze specjalną prośbą. Ponadto zbiórkę zaadresowano na zmarłą pielęgniarkę, a nie na jej matkę. Uniemożliwiło to poprawne zaksięgowanie wypłacenia pieniędzy rodzinie.
Prawnie Stowarzyszenie nie może zebranych pieniędzy przekazać babci. To nie nasza wina, że ta pomoc została odrzucona. W każdym przypadku pieniądze muszą być wydatkowane zgodnie z zasadami księgowymi. Bez faktur, tylko na konto, przekazać pieniędzy nie możemy - powiedział "Super Expressowi" dyrektor Caritas Archidiecezji Przemyskiej.
Marii Radoń udało się jednak osiągną porozumienie z duchownymi. Otrzymała informację, że na jej cel przekazano około 13 tysięcy złotych. Pieniądze postanowiła spożytkować na ułożenie kostki brukowej wokół domu. Firma, która zajęła się realizacją zadania wystawiła fakturę na Caritas. Po kilku dniach na miejscu budowy pojawił się ksiądz z burmistrzem. Duchowny oskarżył 59-latkę o wyłudzenie.
Po kilku dniach na moim podwórku pojawił się ksiądz z burmistrzem i ksiądz zrobił mi awanturę, że wyłudzam pieniądze od niego, że poda mnie do sądu, bo kostki nie ma, a faktura jest. Tłumaczyłam mu wszytko. Mówiłam, że kostka już jest i wszytko jest przygotowane, a prace mają się rozpocząć zaraz po świętach Wielkanocnych. Ksiądz nic sobie z tego robił, nawet jak pokazywałam kostkę, tylko wojował - powiedziała Maria Radoń w rozmowie z "Super Expressem".
Firma wykonała prace, które zleciła Maria Radoń. Niestety ks. Artur Janiec nie ma zamiaru jej uregulować. Faktura, którą otrzymał nie była zgodna z faktem, że zadanie zostało wykonane. Przyznał, że nie miał podstaw do wypłacenia 59-latce pieniędzy. Dyrektor chce, aby kobieta przeprosiła go i dopiero wtedy jej prośba o wypłatę środków zostanie rozpatrzona.
Caritas Archidiecezji Przemyskiej zawsze pomagała pomagać ludziom, natomiast nie pozwolimy, żeby darczyńcy byli wprowadzani w błąd czy wręcz następowała próba oszustwa. Osoby, które chcą uzyskać pieniądze w taki sposób, działając na fali krzywdy ludzkiej, powinny być napiętnowane. (...) Jeżeli Pani Maria przeprosi na piśmie za tę sytuację, wówczas pochylimy się nad możliwością zapłaty za tę fakturę - napisał ks. Artur Janiec.
Czytaj także: Sędzia nie mógł tego słuchać. Krzyczał do księdza, który trzymał krzyż: proszę zamilknąć!