Jak podała agencja Reutera, krótko po godzinie 4:00 polskiego czasu Władimir Putin wydał rozkaz przeprowadzenia operacji militarnej w ukraińskim Donbasie. Zaatakowano punkty kontrolne przy użyciu m.in. pojazdów opancerzonych i wyrzutni rakietowych typu Grad. Później było już tylko gorzej. Sytuacja zmienia się z każdą godziną.
Czytaj także: Rosja zaatakowała Ukrainę. Reakcja polskiego rządu
Rozpoczęła się inwazja na szeroką skalę. Doszło do ataków rakietowych na budynki wojskowe i lotniska, między innymi w Kijowie oraz Charkowie.
Tuż po rosyjskim ataku, na zaistniałą sytuację zareagował prezydent USA Joe Biden. - Ukraina stała się ofiarą niesprowokowanego i nieusprawiedliwionego ataku rosyjskich sił zbrojnych. Rosja jest odpowiedzialna za śmierć i destrukcję, który ten atak przyniesie - powiedział w specjalnym oświadczeniu. Dodał, że "świat pociągnie Rosję do odpowiedzialności.
Ogromne kolejki po paliwo na Ukrainie
Mieszkańcy Ukrainy obudzili się w zupełnie nowej rzeczywistości. Kraj pogrążony jest w ogromnym chaosie. Wielu obywateli decyduje się wyjechać z Kijowa jak najszybciej.
Zanim jednak wyruszą w podróż, mieszkańcy stolicy chcą zaopatrzyć się w paliwo. Przy stacjach benzynowych tworzą się ogromne kolejki, które widzimy na kolejnych filmach udostępnianych w sieci.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ogłosił wprowadzenie stanu wojennego. Jako głowa państwa, zaapelował do obywateli, by zachowali spokój i w miarę możliwości pozostawali w domach. Mer Kijowa wezwał mieszkańców stolicy kraju do pozostania w domach.
Czytaj także: Atak na Ukrainę. Mieszkańcy Kijowa uciekają ze stolicy
Działa armia, działają wszystkie struktury siłowe. Zwyciężymy, bo jesteśmy Ukrainą - oświadczył Zełenski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.