Grupa uciekinierów z Korei Północnej kontynuuje akcję przeciwko Kim Dzong Unowi. Kierujący organizacją Park Sang-hak ogłosił, że w poniedziałek po południu aktywiści wypuścili na Północ 20 dużych balonów z 500 tys. ulotek, 2 tys. banknotów jednodolarowych i niesprecyzowaną liczbą książek w formacie kieszonkowym.
Ministerstwo Zjednoczenia Korei Południowej wyraziło "głębokie ubolewanie" z powodu akcji uciekinierów. Część aktywistów po poprzednich akcjach dostała zakaz wjazdu na tereny przygraniczne. Za złamanie go grozi im rok więzienia i do 10 mln wonów (32,5 tys. zł) grzywny.
Mieszkańcy Korei Północnej są współczesnymi niewolnikami. Czy nie mają prawa poznać prawdy? - zapytał retorycznie Park Sang-hak w rozmowie z AP.
"Kim Dzong Un to zło". Uciekinierzy znowu drażnią Koreę Północną
W ulotkach przywódca północnokoreańskiego reżimu jest nazywany "złem", a jego rządy "barbarzyństwem". Kim Ir Sena aktywiści oskarżają o "rzeź ludu koreańskiego" i wzywają mieszkańców Północy do powstania przeciwko jego wnukowi, Kim Dzong Unowi - informuje Associated Press.
Park Sang-hak zapowiada, że nie przestanie wysyłać ulotek do ojczyzny. Oskarża władze Korei Południowej o uległość wobec reżimu. Z kolei tamtejsi urzędnicy kiedyś uważali akcje uciekinierów za korzystanie z wolności słowa. Teraz jednak uznają wysyłanie ulotek za niepotrzebne zaostrzanie konfliktu z Północną oraz narażanie mieszkańców przygranicznych regionów na ewentualny odwet ze strony Kim Dzong Una.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.