Sprawa z odchodami tygrysa wydaje się dość nietypowa, okazuje się jednak, że tak naprawdę rządnych jego kup klientów poznańskiego zoo zajmuje zupełnie inne zwierzę. Chodzi o często spotykaną w miastach kunę, która za miejsce do życia często wybiera zaparkowane samochody, nieszczelne strychy domów lub innych budynków użytkowych.
Zwierzę w otoczeniu człowieka powoduje mnóstwo szkód, przez co jest notorycznie uznawane za szkodnika i zwalczane wszelkimi dostępnymi sposobami. Kuna przegryza kable, niszczy ocieplenie budynku, pozostawia także po sobie liczne odchody. Nic dziwnego, że wiele osób mających problem z kuną bezpośrednio w swoim otoczeniu szuka sposobu na to jak się jej skutecznie pozbyć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że jednym ze sposobów na walkę z kunami obok zapachowych i dźwiękowych odstraszaczy dostępnych na rynku są właśnie... tygrysie odchody. Ten sposób jak podaje w swoim artykule portal NaTemat został opisany przed laty i znalazł wielu wyznawców, którzy tłumnie ruszyli do poznańskiego zoo.
Z prośbą o wydanie czy sprzedanie odchodów tygrysa, by odstraszyć kunę, która np. zamieszkała na strychu czy poddaszu spotykamy się bardzo często, przez cały rok, co kilka tygodni – mówi w rozmowie z NaTemat Małgorzata Chodyła, rzeczniczka prasowa placówki.
Rzeczniczka dodaje, że osoby chętne na ten nietypowy specyfik często przynoszą wiadra lub beczki, bo fekalia tygrysa ważą nawet do 40 kilogramów. Okazuje się, że do spopularyzowania tej nietypowej metody wśród amatorów walki z kunami przyczyniło się samo zoo. Portal NaTemat podaje, że pracownicy chcieli sprzedawać początkowo kupy tygrysa, jednak na pomysł nie zgodzi się sanepid.
Czytaj także: Kuny niszczą samochody. Jak sobie z nimi poradzić?