Niecodzienna historia zyskała ogólnoświatowy rozgłos dopiero sześć lat później. Na początku lipca 2015 roku Todd Fassler wpadł na wyjątkowo głupi pomysł. Amerykanin postanowił zrobić sobie selfie z grzechotnikiem. Pech chciał, że pozowanie nie spodobało się jadowitemu wężowi i śmiałek został ugryziony w ramię. Zdarzenie to na zawsze odmieniło życie mieszkańca San Diego.
Ukąszenie grzechotnika zainfekowało organizm Todda Fasslera. Konieczna była jak najszybsza interwencja medyków, gdyż groziła mu nawet śmierć. Pacjent potrzebował wielu dawek specjalnej antytoksyny. Jest to jedyny dostępny na świecie lek do przeciwdziałania śmiertelnemu jadowi. Na szczęście lek zadziałał, a Amerykanin wrócił do zdrowia.
Kiedy Todd był przekonany, że to koniec jego problemów, otrzymał rachunek ze szpitala. Okazało się, że koszt leczenia drogim lekiem i pobyt w placówce kosztowały majątek. Zobowiązanie Amerykanina wyniosło ponad 150 tysięcy dolarów, czyli niespełna 600 tysięcy złotych. Nie wiadomo, czy pechowy pacjent miał wykupione ubezpieczenie, czy musiał zapłacić z własnej kieszeni.
Wysoki rachunek spowodowała cena antytoksyny. Jedyny tego rodzaju lek na świecie produkowany jest tylko przez jedną firmę, która jak można się domyśleć narzuca swoje ceny.
Szpitale płacą producentowi 2,5 tysiąca dolarów za fiolkę, a marża dla pacjentów i ubezpieczycieli jest znacznie wyższa. Nie wiadomo ile dawek przyjął Fassler, jednak niedługo przed jego przypadkiem jeden z pacjentów potrzebował aż 74 fiolek. Zapewne ilość konieczna do uzdrowienia Todda była podobna.