Jak informuje portal nowyzmigrod24.pl, do próby przebycia rzeki Wisłoki miało dojść około południa w Wielki Piątek. Kierujący samochodem dostawczym chciał w ten sposób skrócić sobie drogę do Myscowej. Niestety na nieszczęście kuriera InPostu auto zsunęło się z betonowej płyty i utknęło w nurtach rzeki.
W efekcie zdarzenia na miejsce zostało wezwanych kilka zastępów straży pożarnej. Do pomocy przy oswobodzeniu kierującego dostawczym samochodem niezbędna okazała się posiadająca specjalistyczną łódź, jednostka z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Jaśle.
Kiedy ratownikom udało się przetransportować mężczyznę na brzeg, rozpoczęły się próby wyciągnięcia auta z wody. A to wcale nie było takie łatwe, jak może się zdawać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Nagranie hitem. Zobaczcie, co seniorka zrobiła ze zbójem
To nie pierwszy taki przypadek na Podkarpaciu
Jak się jednak okazało, to nie pierwsze tego typu wydarzenie w tym regionie. Droga przez rzekę, na której swój kurs zakończył w piątek kurier, co jakiś czas jest powodem podobnych interwencji strażaków. Jak wskazują okoliczni mieszkańcy od jakiegoś czasu pojawiają się apele o powstanie mostu z prawdziwego zdarzenia w tym miejscu.
Wśród komentarzy dotyczących tego wydarzenia nie brakuje jednak wielu drwiących z decyzji kuriera. Zdecydowana większość okolicznych mieszkańców dziwi się, że przy tak silnym prądzie i wysokim poziomie rzeki mężczyzna zdecydował się na pokonanie tej drogi. Być może kurier po prostu chciał dostarczyć paczkę na czas, więc ryzykował?
Wesoło to nie wygląda tylko kto mądry wybiera się przez taką wodę - pisze ktoś.
Prawdziwy most jest potrzebny... dosyć tej mizerii zamiast 'wiecznego brodzenia' z takimi niechciany i kosztownym eventami które na domiar złego jeszcze podnoszą adrenalinę - zwraca uwagę inna osoba.
No, raczej wesoło to nie wygląda. O tej porze roku rzeka jest dosyć niebezpieczna - dodał ktoś inny.
No... ten kierowca to ma rozmach, prąd na rzece nie byle jaki - uważa internauta.
Do odważnych świat należy - gorzko rzucił ktoś jeszcze.
Debatują w komentarzach pod postami dotyczącymi tej interwencji strażaków lokalni mieszkańcy. A swój wpis w sieci zamieścił też twórca i właściciel InPostu, Rafał Brzoska. On również dostrzegł post w social mediach, którego bohaterem jest jeden z jego pracowników.
Tak! Mam nadzieję że nikomu nic się nie stało - napisał biznesmen.
Czy faktycznie kurierzy dotrą zawsze tam, gdzie zapowiadają? Trzeba zapytać strażaków.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.