Jak informuje CNN, dramat rozegrał się w rzeźni Sheung Shui. 61-letni pracownik najpierw ogłuszył świnię przy użyciu paralizatora, a następnie zaczął przygotowywać się do uśmiercenia jej przy użyciu tasaka.
Świnia zabiła człowieka. Omal sama nie zginęła
Nieoczekiwanie zwierzę, mimo wcześniejszego porażenia go paralizatorem, obudziło się. Następnie rzuciło się na 61-latka, który upadł, przypadkowo trafiając tasakiem własną stopę.
Przeczytaj także: Dramat w Wielkopolsce. Taki był finał poszukiwań Stefana
Tasak zadał 61-latkowi głęboką ranę, co w konsekwencji doprowadziło do krwawienia. Stratowany przez świnię rzeźnik został znaleziony przez współpracowników – był nieprzytomny i zalany krwią. W dłoni wciąż trzymał tasak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: W styczniu dostał serce świni. Nie żyje David Bennett
61-latek został przetransportowany do jednego ze szpitali w Hongkongu. Obrażenia i utrata krwi okazały się jednak na tyle poważne, że lekarze nie byli w stanie pomóc – mężczyzna zmarł. Mimo tragedii rzeźnia Sheung Shui nie zawiesiła prac ani nie wstrzymała dostaw mięsa.
Przeczytaj także: Przełom w medycynie. Pierwszy taki przeszczep w historii ludzkości
Departament Pracy Hongkongu wszczął śledztwo w sprawie wypadku, do którego doszło w rzeźni Sheung Shui. Oficjalna przyczyna śmierci 61-latka nie została jeszcze podana do wiadomości publicznej. Nie ujawniono również, co stało się z samą świnią.
Departament Pracy jest zasmucony śmiercią tej osoby i składa najgłębsze wyrazy współczucia jego rodzinie. Jak najszybciej zakończymy dochodzenie, które pozwoli ustalić przyczynę wypadku i osoby za niego odpowiedzialne, a także zlecić działania naprawcze. Będziemy podejmować – zgodne z prawem – działanie, jeśli okaże się, że doszło do naruszenia zasad bezpieczeństwa w pracy – poinformował w rozmowie z CNN rzecznik Departamentu Pracy Hongkongu.