O sprawie pisze teraz dziennik "Fakt". To właśnie do tego tabloidu zgłosiła się pewna kobieta, która podróżowała pociągiem po Polsce. Turystka miała przesiadkę w Warszawie na największym dworcu w kraju. Tutaj spotkało ją niemałe zaskoczenie.
Do przyjazdu kolejnego pociągu miała trochę czasu. Korzystając z tego, zdecydowała się zwiedzić stolicę, w tym słynny Pałac Kultury. Zamierzała pozostawić bagaż na godzinę w specjalnej skrytce na dworcu. Nie chciała bowiem dźwigać ze sobą ciężarów.
Samoobsługowych skrytek było na Dworcu Centralnym pod dostatkiem. Podróżni mają do wyboru różne rozmiary szafek na wielkie walizki, ale również mniejsze plecaki i torby. Nie brakuje terminali do kart płatniczych, można również rozmienić gotówkę w specjalnym automacie. Turystka napotkała jednak na problem innego rodzaju.
Szokujące ceny za skrytkę na dworcu. Aż przecierała oczy ze zdumienia
Gdy pasażerka dotarła do miejsca, gdzie są zlokalizowane skrytki na bagaże, od razu zerknęła na cennik. Aż przetarła oczy ze zdumienia. Potem wyciągnęła telefon i sfotografowała kwoty grozy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tylko spojrzałam, zawróciłam z wszystkimi "bambetlami" - powiedziała w rozmowie z "Faktem".
Tabloid spieszy z wyjaśnieniami. Podaje dokładne ceny za tę usługę w Warszawie. Stawka za wynajem skrytki jest zawsze taka sama, niezależnie od czasu przechowywania bagażu. Skorzystanie z dużej szafki kosztuje 20 zł, natomiast z małej - 15 zł.
Dwie dychy za przechowanie bagażu? Wolałam tachać walizkę przez godzinę, a te pieniądze wydałam na kanapkę i kawę — podsumowała podróżująca dla "Faktu".