Służba Bezpieczeństwa Ukrainy regularnie przechwytuje rozmowy rosyjskich najeźdźców, które często są dowodem na to, że Rosjanie boją się przechodzić do ofensywy w Ukrainie, ponieważ spowoduje to duże straty siły żywej.
"Masz 20 dni, żeby zdechnąć"
W najnowszej rozmowie, do której dotarły ukraińskie służby, rosyjski żołnierz skarży się, że pozostała tylko jedna trzecia ich brygady - 215 osób na 600. Reszta zaś została zabita lub ranna. - Cała bateria już nie działa - mówił.
Żołnierz przytoczył też słowa swojego dowódcy - generała Wałerija Sołodczuka. Miał od niego wymagać przejścia do ofensywy, mimo że Rosjanin próbował odmówić. Generał zareagował w ostrych słowach: "Masz 20 dni, żeby tu [w Ukrainie - przyp. red.] zdechnąć".
Chciał wysadzić generała
Po tych słowach wojskowi zaczęli masowo rezygnować, zaczął się nawet prawdziwy bunt. - Jeden z żołnierzy, dzieciak, wyciągnął granat i zagroził, że wysadzi siebie i generała. Sołodczuk usiadł w swoim "bobiku" [samochód UAZ 469] i odjechał - mówił.
W ogóle teraz nie chcę tu zostawać, k**wa! - mówi przerażony Rosjanin.
Czytaj także: "Załamałem się". Artur Barciś dał do pieca
Miał zapobiegać odmowom wykonywania rozkazów
Jak podkreśla Służba Bezpieczeństwa Ukrainy generał Walerij Sołodczuk, mający dowodzić jednostkami w obwodzie donieckim, został m.in. wydelegowany na wschód Ukrainy, aby tłumić bunt w szeregach rosyjskiej armii i zapobiegać odmowom wykonywania rozkazów.
Sołodczuk oraz jego "specjalni ochroniarze" - jak przekazało SBU - omal nie zostali zastrzeleni przez żołnierzy, którzy sprzeciwili się wykonywaniu rozkazów. Grożono im też zabiciem poprzez odbezpieczenie granatu. - Rosyjski generał haniebnie uciekł z linii frontu - podało SBU.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.