21-letnia Catalina Torres została zabita przez wielkiego kota w Chile w zachodniej Ameryce. Tragiczne w skutkach wydarzenie miało miejsce w ubiegły piątek 6 sierpnia.
Kobieta pracowała w tamtejszym parku safari. Według zeznań świadków Torres została wysłana, by posprzątać klatkę. W Rancagui doszło do feralnego ataku dzikiego kota, który bardzo poważnie zranił ją w szyję. Kobieta zmarła na miejscu.
Leonardo, świadek wydarzenia, powiedział prasie: "Najbardziej logiczne wydaje się to, że powinni byli jej powiedzieć, aby zachowała ostrożność. Trzeba być ostrożnym, sprzątając klatkę, w której jest uwolniony tygrys. Oni jednak jej nie ostrzegli".
W tej sprawie odbędzie się międzynarodowe śledztwo, które będzie miało na celu ustalić, kto jest winny śmierci młodej dziewczyny. Kierownik finansowy parku safari Antonio Rojas twierdzi, że grupa pracowników uwolniła tygrysa wbrew obowiązującym zasadom.
Jednakże pracownicy stanowczo zaprzeczają. Twierdzą, że klatka była już otwarta i że to nie oni dopuścili do uwolnienia tygrysa.