Kontradmirał Christopher Sweeney stoi na czele flotylli okrętów wojennych Carrier Strike Group 11. Do jego wystąpienia doszło w reakcji na groźby ze strony Pekinu. Rząd Chińskiej Republiki Ludowej nie krył dezaprobaty wobec trójstronnych ćwiczeń morskich, w których wzięli udział Amerykanie oraz ich azjatyccy sojusznicy – Japończycy i Koreańczycy z Korei Południowej.
Konflikt Chin i USA. Amerykanie zlekceważą ostrzeżenia Pekinu?
Działania Amerykanów i ich sojuszników wywołały ostry sprzeciw ze strony Chińczyków. Jedną z kluczowych przyczyn była bliskość jednostek Marynarki Wojennej USA od Wysp Paracelskich, stanowiących terytorium sporne między Chinami, Tajwanem oraz Wietnamem.
Kolejnym ważnym powodem było rzekome poczucie zagrożenia, jakie ćwiczenia Amerykanów i ich sojuszników wywołały u Chińczyków. Przedstawiciele chińskich władz zaczęli wręcz publicznie grozić wybuchem konfliktu. Kontradmirał Christopher Sweeney zadeklarował, że te zapowiedzi nie przestraszą jego rodaków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: Tak Putin "upokorzył" Xi Jinpinga. Były ambasador nie ma wątpliwości
Jesteśmy zdecydowani, by nie dać się zastraszać, nie poddać się przymusowi i zostać tutaj, przemieszczać się w przestrzeni powietrznej i działać zgodnie z literą międzynarodowego prawa – podsumował kontradmirał Christopher Sweeney (Newsweek).
Jednocześnie kontradmirał Christopher Sweeney zaprzeczył, aby Amerykanom zależało na rozpętaniu konfliktu z Chinami. Podkreślił, że zależy im na utrzymaniu pokoju, a także poruszaniu się wyłącznie po międzynarodowych wodach i przestrzeni powietrznej.
Przeczytaj także: Chiny reagują ws. USS Milius. "Niszczyciel wdarł się na chińskie wody"