Szokujące doniesienia z chińskiego regionu Sinciang. Mieszkańcy zabrali w mediach społecznościowych głos na temat surowych środków bezpieczeństwa, które ich obowiązują. Narzekają, że są przez chińskie władze "zmuszani do przyjmowania leków" i "zamykani w swoich domach".
Chiński internet jest silnie ocenzurowany, dlatego większość komentarzy ze skargami została usunięta. Niektórzy pisali nawet, że byli zmuszani, żeby się nagrywać podczas przyjmowania leków.
Dlaczego władze nie zniosą restrykcji, skoro nie odnotowujemy ani jednego przypadku zakażenia? - napisał zbulwersowany internauta, cytowany przez "Daily Mail".
Sytuacja związana z koronawirusem w Sinciang była zła. W połowie lipca odnotowano tam pierwszy przypadek od dawna, a prowincja ta stała się nowym ogniskiem SARS-CoV-2. Władze postanowiły odciąć region od świata w celu zapobiegania rozprzestrzeniania się wirusa. Uwięzionych zostało wiele osób, które tam nie mieszkają. Pomimo znacznej poprawy sytuacji wielu mieszkańców i turystów narzeka na bezpodstawne i surowe środki ostrożności, którym są poddawani.
Koronawirus w Chinach
Pandemia koronawirusa zaczęła się właśnie w Chinach. Pierwsze zakażenie odnotowano w mieście Wuhan. Jak dotąd koronawirusem w tym kraju zakaziło się niecałe 85 tysięcy osób. Śmierć poniosło nieco ponad 4 i pół tysiąca z nich. Co ciekawe Chińczycy nie uznają przypadków zakażonych osób, którzy przechodzą chorobę bezobjawowo.
Przeczytaj także: