Opisana przez policjantów sprawa może być przestrogą dla innych. 27 lipca około godziny 19:20 dyżurny oławskiej komendy otrzymał niepokojące zgłoszenie. Mieszkanka gminy Oława poinformowała mundurowych, że na ruchliwej drodze porusza się rowerem zaledwie kilkuletni chłopiec.
We wskazane miejsce został wysłany patrol, który potwierdził zgłoszenie. Policjanci z Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego wzięli chłopca pod swoją opiekę. Aby wzbudzić jego zaufanie, pokazali mu radiowóz oraz wręczyli odblaski. Nadal nie wiedzieli jednak, skąd kilkulatek wziął się sam na tak ruchliwym odcinku drogi.
Wyjaśnienia przyszły dopiero po chwili. Chłopiec powiedział policjantom, jak się nazywa. Główny problem polegał na tym, że nie wiedział gdzie mieszka, ponieważ przebywał u babci na wakacjach.
Okazało się, że sześciolatek uciekł, bo tęsknił za mamą. Podczas gdy babcia robiła obiad, dziecko wyszło i udało się na najbliższy dworzec kolejowy. Na szczęście chłopcu nie udało się tam wsiąść do żadnego pociągu. Wtedy postanowił kontynuować jazdę przed siebie rowerem, w nadziei, że trafi w ten sposób do mamy.
Babcia szła poboczem
Policjanci nie mieli pojęcia, gdzie mieszka chłopiec. Po przeanalizowaniu ewentualnej trasy, którą mógł poruszać się małoletni udali się w kierunku miejscowości Lizawice. To właśnie tam znajdował się dworzec PKP. Podczas jazdy mundurowi idącą poboczem zaniepokojoną kobietę. Gdy zatrzymali się zidentyfikowali ją jako babcię małego uciekiniera, która od trzech godzin szukała go. O całej sytuacji została poinformowana matka małoletniego, a sześciolatek wrócił pod dalszą opiekę babci.