Koszmarne zdarzenie miało miejsce w środę (14 lutego) w Rogoźniku (powiat będziński). Pomoc wezwano do 2,5-letniego dziecka, które połknęło żrącą substancję do przetykania rur - tzw. kreta.
Na miejscu pojawiły się służy ratunkowe, lądował także śmigłowiec LPR. Doniesienia "Faktu" wskazują jednak na to, że ostatecznie chłopiec trafił do szpitala karetką. Był przytomny.
Stan dziecka jest dobry. Zostanie przez kilka dni w szpitalu - poinformował Wojciech Gomułka, rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach-Ligocie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chwile grozy w Rogoźniku
Stan dziecka jest stabilny. Nic nie zagraża jego życiu. Wiadomo, że pozostanie jeszcze w szpitalu. 2,5-latek doznał oparzeń chemicznych w jamie ustnej.
Chłopczyk jest w dobrym stanie, stabilnym. Nadal pozostaje w naszym szpitalu na obserwacji. Wykonaliśmy szeroką diagnostykę, na szczęście okazało się, że ma tylko niewielkie oparzenia chemiczne w jamie ustnej - powiedział portalowi rzecznik GCZD.
Sprawą zajmuje się będzińska policja. Ustalono już, że w chwili koszmarnego zdarzenia matka 2,5-latka była trzeźwa. Wstępne ustalenia wskazują na to, że maluch sam wszedł do łazienki, otworzył szafkę i sięgnął po butelkę z groźną substancją.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.