14-letni Logan Folger wybrał się z grupą przyjaciół nad wodę. Jego przyjaciółka stała w wodzie po kolana, lecz nagle znalazła się pod wodą. Dziewczynka wpadła do wodnego kanału i zaczęła krzyczeć, że nie umie pływać. Do zdarzenia doszło w ubiegłą środę niedaleko Mill Green w Staveley Derbyshire w Wielkiej Brytanii.
Logan nie wahał się ani chwili i pospieszył jej na pomoc. Niestety, chłopiec sam zaczął się topić. Był uwięziony pod wodą przez prawie pół godziny po tym, jak pociągnął go silny prąd.
Na miejsce niemal natychmiast zostały wezwane odpowiednie służby. Strażacy rzucili się na pomoc 14-latkowi. Udało im się wyciągnąć go z wody. Został przewieziony do szpitala, jednakże zmarł trzy dni później.
Matka jest zdruzgotana
Pociesza mnie fakt, że udało mu się uratować przyjaciółkę, która nie umie pływać. On jest bohaterem. Ale żałuję, że nie był samolubny i zbyt przestraszony, by sam wejść do wody, ponieważ nadal by żył - powiedziała "The Sun" zasmucona mama chłopca.
Kobieta przyznała, że jej syn był dobry dla każdego i "miał serce ze złota". Rodzina i przyjaciele nie mogą pogodzić się z jego śmiercią.
Wszyscy jesteśmy absolutnie zdruzgotani. Nadal nie mogę uwierzyć, że odszedł - dodaje kobieta.
Od poniedziałku jest prowadzone śledztwo w tej sprawie. Rozprawa została odroczona do 15 listopada.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.