Jak podało radio Swoboda, setki z nich zginęły, a 13 marca zostali ostatecznie wycofani na Białoruś, skąd powrócili do Czeczenii. Ich obecność okazała się wielkim niewypałem.
Kadyrowcy, podobnie jak wielu rosyjskich żołnierzy, nie byli przygotowani na Ukraiński opór. - Ich przygotowanie do misji było bardzo małe - oświadczył dowódca batalionu "Wostok" Aleksander Chodakowski, cytowany przez eng.kavkaz-uzel.eu.
Chodakowski stwierdził wprost, że bojownicy czeczeńscy przybyli do Mariupola jeszcze bardziej osłabieni niż stacjonujące tam siły rosyjskie.
To zwykli ludzie, którzy żyli spokojnie. Wydano na nich trochę pieniędzy, wyposażyli ich w broń i kazali wziąć udział w wojnie. W rzeczywistości nie mają środków wsparcia i nie mają siły ogniowej - podkreślił.
Chodakowski przeprosił
Tekst z jego wypowiedziami został opublikowany na rosyjskiej stronie całodobowej agencji internetowej "Caucasian Knot". Jego uwagi mocno nie spodobały się Adamowi Delimchanowi, czyli czeczeńskiemu deputowanemu niższej izby rosyjskiego parlamentu, Dumy Państwowej.
Jak czytamy, Chodakowski musiał przeprosić Adama Delimchanowa za wypowiedziane słowa o czeczeńskich bojownikach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.