O tym, że nie istnieje coś takiego jak ''szybka i bezpieczna jazda'', przekonaliśmy się już nieraz. Mimo wielu bolesnych lekcji, niektórym kierowcom wciąż wydaje się, że można bezkarnie narażać siebie i innych uczestników ruchu na niebezpieczeństwo.
Tym razem na autostradzie A1 szarżowali kierowcy dwóch sportowych samochodów. Bardzo niebezpieczną sytuację na kamerce internetowej uchwycił inny kierowca. Nagranie, ku przestrodze, przesłał do kanału "Stop Cham".
Kamera zarejestrowała dwa ścigające się ze sobą samochody marki Ferrari (jedno miało rejestrację ze Śląska, drugie — czeską). Kierowcy zachowywali się, jakby jechali po prywatnym torze. Wyprzedzali na pasie awaryjnym, w dodatku niemal spychali z drogi pozostałych uczestników ruchu!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jadąc z maksymalną dopuszczalną prędkością, wykonując prawidłowy manewr wyprzedzania ciągu kilku aut, będąc przy ostatnim samochodzie, a chcąc zachować wymaganą przepisami odległość przed zmianą pasa, w lusterku zobaczyłem nadjeżdżający z ogromną prędkością czerwony samochód świecący światłami drogowymi, chcąc zjechać mu z drogi zmieniłem pas, a w tym momencie okazało się, że kierowca ten postanowił wyprzedzić mnie pasem awaryjnym spychając mnie z drogi, brakowało milimetrów do tragedii. Chwilę później kolejny supercar wykonywał podobne manewry... — opisuje kierowca, który był świadkiem zajścia.
Wyścigi ferrari na autostradzie A1. Jest nagranie
Patrząc na to nagranie nie sposób nie zadać sobie pytania, czy Polak (kierowca) naprawdę musi być mądry dopiero po szkodzie. Przecież od tragicznego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina, minęło zaledwie kilka tygodni...
Nie dziwi fakt, że pod filmem pojawiło się mnóstwo komentarzy oburzonych internautów. Zastanawia natomiast, że niektórzy usprawiedliwiają zachowanie kierowców ferrari i nie widzą w nim nic złego, a nawet... zachwycają się ''pięknym widokiem''.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.