Feralne zdarzenie miało miejsce w trakcie lotu z Londynu w stronę Kostaryki. W samolot Boeing 777 w pewnym momencie uderzył odłamek lodu, który trafił w przednią szybę. Ostatecznie nic się nikomu nie stało, a pilotów ochronił twardy wewnętrzny szklany ekran.
Czytaj także: Polacy pakują manatki i wracają. W Norwegii przerażenie
Jak tłumaczył potem rzecznik British Airways, taka rzecz zdarza się raz na milion. Pasażerowie i załoga mieli szczęście, że samolot leciał w tym samym kierunku, co lód, a prędkość spadającej bryłki była stosunkowo niska.
Gdyby zdarzyło się to wtedy, kiedy samolot i lód leciałyby w przeciwnych kierunkach, uderzenie mogłoby być katastrofalne - dodał rzecznik.
Pasażerowie i załoga najedli się strachu. Po uderzeniu słychać było ogromny huk, który spowodował u ludzi konsternację oraz panikę.
Lot zgodnie z planem
Lot w żadnym momencie nie był zagrożony. Piloci dolecieli bezpiecznie samolotem do San Jose, ale maszyna na miejscu wymagała naprawy.
Nie było potrzeby awaryjnego lądowania. Nasze zespoły zrobiły wszystko, aby było bezpiecznie. Zorganizowaliśmy również dodatkowy samolot, który miał polecieć po pasażerów feralnego lotu i odwieźć ich do domu"- poinformował przedstawiciel British Airways w rozmowie z "The Sun".