Noc z wtorku na środę była szczególnie trudna dla tarnowskich funkcjonariuszy policji. Tuż przed godziną 2 w nocy do dyżurnego wpłynęło zgłoszenie dotyczące mężczyzny z widoczną raną gardła. Na miejsce natychmiast wysłane zostały zespoły policji i ratownictwa medycznego.
Mimo starań ratowników nie udało się uratować życia rannego, jak się później okazało, 44-letniego Tomasza H. Śledczy pod nadzorem prokuratura wyjaśniają, czy w śmierci mężczyzny brały udział osoby trzecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zagadkowa śmierć w Tarnowie. Sprawę badają śledczy
Choć, jak wskazują pierwsze ustalenia śledczych, w śmierć mężczyzny nie były zaangażowane osoby trzecie, to prokurator prok. Mieczysław Sienicki nie wyklucza na razie żadnej wersji. Dokładna przyczyna zostanie poznana najprawdopodobniej po wykonaniu sekcji zwłok denata.
Postępowanie jest na wstępnym etapie, niemniej nie wykluczamy oczywiście żadnej wersji przebiegu tego zdarzenia. Choć trzeba zaakcentować, że na obecną chwilę nie ma dowodów wskazujących na to, aby do śmierci tego mężczyzny przyczyniły się inne osoby. Będziemy pytać biegłych, którzy będą wykonywać sekcję zwłok, co było bezpośrednią przyczyną śmierci pokrzywdzonego, ale również jakim narzędziem zostały zadane rany. Zapytamy, czy on sam mógł zadać sobie te obrażenia, czy może powstały one poprzez zadanie ręką innej osoby — mówi w rozmowie z portalem RDN Małopolska rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie prok. Mieczysław Sienicki.
Czytaj także: Bulwersujące sceny na A4. "Sprawa zgłoszona na policję"