O tej sprawie już nie raz było w Polsce głośno. W 1996 roku trzy tygodnie po ślubie zaginęła Joanna Gibner. To mąż zgłosił zaginięcie, a potem brał udział w poszukiwaniach. Prawda wyszła na jaw dopiero po latach, gdy kolejna żona zgłosiła się na policję.
Kobieta bała się o swoje życie, a także zeznała, że Marek W. zabił poprzednią żonę. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że w ukryciu zwłok pomógł mu brat oraz jeden z kolegów. Mężczyźni przyznali, że ciało Joanny wyrzucili do jeziora Dywickiego.
W jeziorze Dywickim znaleziono ludzkie szczątki
Wygląda na to, że po 24 latach nastąpił przełom. W sprawę zaangażował się płetwonurek Marcel Korkuś. To on niedawno w rzece znalazł ciało Kacperka z Nowogrodźca. Biegły sądowy znowu okazał się skuteczny.
Polsat News informuje, że w środę 27 maja wyłowił on z wody torbę, w której znajdowały się ludzkie szczątki. Nie ma jeszcze stuprocentowej pewności, że to zaginiona Joanna Gibner. Wiele jednak na to wskazuje.
Czytaj także:
Tragedia w studiu anime. Nie żyje 36 osób. Nowe informacje
Papuga zamordowanej kobiety zapamiętała jej ostatnie słowa. Pomogła policji
Na miejscu była matka zaginionej. Zachowały się fragmenty odzieży, po których kobieta oceniła, że to może być jej córka. Szczątkami teraz zajmą się kolejni specjaliści, którzy powinni ustalić, czy to na pewno zaginiona.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.