W sobotę do szpitala w Gdyni zgłosiła się 24-latka, która skarżyła się na silne bóle. Lekarze stwierdzili, że kobieta niedawno rodziła. Ta przyznała się do porodu i zostawienia noworodka w reklamówce w śmietniku. Policjanci potwierdzili jej słowa i ujawnili zwłoki na gdyńskim osiedlu Chylonia.
Czytaj więcej: Makabra koło Gdyni. Noworodek znaleziony na wysypisku
Dziecko żyło krótko. Wstępną przyczyną jego śmierci jest uduszenie. Matka dziecka usłyszała dwa zarzuty — zabójstwa i znieważenia zwłok poprzez porzucenie ich w wiacie śmietnikowej. Kobieta przyznała się tylko do drugiego zarzutu. Podała, że myślała, że dziecko urodziło się martwe — przekazała w rozmowie z "Faktem" prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Śledczy we wstępnej opinii po przeprowadzeniu sekcji zwłok określili, że dziecko urodziło się żywe w dziewiątym miesiącu ciąży.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobiecie grozi dożywocie
Jak informuje Radio Gdańsk, zdaniem śledczych nie może być mowy o artykule 149 kodeksu karnego (zabicie dziecka w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu, grozi za to do 5 lat - przyp. red.), ponieważ zebrane dowody wykluczyły zabicie dziecka przez matkę w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu.
Prokurator złożył wniosek o tymczasowe aresztowanie kobiety na trzy miesiące. O jej dalszym losie zdecyduje sąd.
Wraz z matką zostało zatrzymanych dwóch mężczyzn. Zostali przesłuchani w charakterze świadków. Nic nie wskazuje na ich udział w tym zdarzeniu, dlatego po przeprowadzeniu czynności zostali zwolnieni. 24-letniej kobiecie grozi dożywocie.